W życiu Jacka Kurskiego zaszło w ostatnim czasie wiele zmian. Kilka miesięcy temu polityk został odwołany z funkcji prezesa Telewizji Polskiej, jednak niedawno ponownie objął to stanowisko. W głośne wydarzenia obfitowało też jego życie prywatne, bo w lipcu postanowił powiedzieć sakramentalne "tak" Joannie Kurskiej, z którą przed dwoma laty wziął ślub cywilny.
Zobacz: Jacek Kurski W STRUGACH DESZCZU podąża przed ołtarz, by wziąć DRUGI ślub kościelny (ZDJĘCIA)
Jacek Kurski podkreślał, że ślub kościelny z obecną partnerką jest dla niego ogromnym wydarzeniem. Wkrótce okazało się, że nie tylko dla niego, bo uroczystość wzbudziła w mediach ogromne emocje. Nie brakowało też głosów krytyki, bo Kurskiemu udało się unieważnić pierwsze małżeństwo kościelne, które trwało 23 lata.
Zobacz też: Jacek Kurski ZNOWU został prezesem TVP
Choć spodziewano się, że polityk puści słowa krytyków mimo uszu, to jednak zdecydował się na ripostę. Nie przebierał przy tym w środkach, bo pretekstem do odpowiedzi na negatywne komentarze stał się dla niego wywiad udzielony tygodnikowi Sieci. Na łamach pisma dowiadujemy się, że jego zdaniem autorzy krytycznych uwag "nie mają własnego życia", a nieprzychylni internauci po prostu... zazdroszczą mu ślubu.
To jest przykre. Ludzie, którzy hejtują mój ślub w mediach społecznościowych i nie tylko tam, zachowują się tak, jakby nie mieli swojego własnego życia. To jest życie życiem innych ludzi. To po pierwsze. A po drugie, coś jest w tezie, którą wypowiedział jeden z moich przyjaciół, iż pewna część tej krytyki zawiera w sobie taką oto cichą sugestię: My też byśmy chcieli się rozwieść, zbudować wszystko na nowo, ale tego nie robimy i dlatego jesteśmy lepsi - tłumaczy Kurski w wywiadzie.
Co więcej, zdaniem Jacka Kurskiego jego krytycy sami nie mają ślubów albo zdradzają swoich małżonków i po prostu chcieliby być na jego miejscu. Polityk wprost nazywa to "jękiem zawiści" i kolejny raz powtarza, że po prostu mu zazdroszczą.
Dla nas, dla mnie i mojej żony Joanny, ten ślub był bardzo ważnym duchowo wydarzeniem, dlatego że bardzo się kochamy. Ci zaś, którzy nas tak mocno krytykują, sami często żyją w konkubinatach, zdradzają swoich współmałżonków i nie potrafią ułożyć sobie życia. To ludzie nieszczęśliwi i samotni, którzy albo nie wierzą w miłość, albo jej nie spotkali. I po prostu zazdroszczą. To jęk zawiści - wypalił stary nowy prezes TVP.
Jednocześnie polityk zapewnia, że procedura uzyskania rozwodu kościelnego była długa i żmudna, jednak było warto.
To trwało prawie cztery lata, procedura była trudna, ciężka, skomplikowana, wnikliwa. Nawet bolesna. Nie ma mowy o załatwianiu czegoś w takiej sprawie. Poza tym diecezja, której trybunał orzekał w tej sprawie, ma najniższy w kraju odsetek zgód na unieważnienie. Zostaliśmy potraktowani tak jak wszyscy, którzy pragną sakramentalnego małżeństwa i chcą usunąć przeszkody na drodze do powiedzenia sobie "tak" w obliczu Boga. To prawda, że mieliśmy w sobie dużo determinacji, ale to chyba nie świadczy o nas źle - dumał.
W rozmowie nie zabrakło też wątku Jarosława Kurskiego, jego brata i wicenaczelnego Gazety Wyborczej. Jacek przyznaje, że nie miał okazji wręczyć mu zaproszenia na ślub, a poza tym życzliwie daje mu do zrozumienia, że jego zachowanie "weszło w fazę szaleństwa".
Nie odebrał telefonu, nie dał się więc zaprosić. To jest bardzo przykre. Chyba postawił wszystko na to swoje zacietrzewienie, na jakąś złą rywalizację, która - jak już kiedyś mówiłem - ma być może swoje korzenie w tym, że jestem młodszy i rodząc się, zburzyłem idealny świat jedynaka. (...) To, co robi teraz mój brat, weszło już w fazę szaleństwa. To już pełne zatracenie różnicy między dziennikarstwem a rolą egzaltowanego polityka opozycji totalnej i wiecowością. Co więcej, to rola, w której mój brat ponosi same klęski - komentuje kąśliwie.
Zyskał Waszą sympatię?