Gdy w 2016 roku ogłoszono nominację na nowego prezesa Telewizji Polskiej w osobie Jacka Kurskiego, reakcje były - delikatnie mówiąc - zachowawcze. Mało kto wierzył, że polityk PiS-u poradzi sobie z tak odpowiedzialną funkcją.
Kadencję Kurski zaczął od "czyszczenia" stacji z nie sprzyjających PiS-owi pracowników oraz doprowadził do rekordowego spadku oglądalności głównego programu informacyjnego. TVP mocno podpadła też środowisku filmowemu, określając nagrodzoną Oscarem Idę filmem o "żydowskim punkcie widzenia". Wkrótce Kurski naraził się całemu środowisku artystycznemu przy okazji afery związanej z organizacją Festiwalu w Opolu.
Przypomnijmy: Jacek Kurski ma czarną listę "artystów zakazanych" na tegorocznym Opolu? "Korytarze huczą o Kayah i Andrusie"
Gdy zorientowano się, że Kurski osłabia pozycję TVP, postanowiono się go pozbyć na wniosek posłanki Joanny Lichockiej, którą poparli zarówno jej partyjni koledzy, jak i opozycja. Jacek powrócił jednak na stanowisko. Plotkowano, że wstawił się za nim "ktoś z góry".
W ostatnim czasie ocena pracy Kurskiego nieco się poprawiła. Duża w tym zasługa popularnych programów rozrywkowych oraz "narodowych sylwestrów", na których królowało disco polo. Jeszcze niedawno na prezentacji wiosennej ramówki TVP prezes dumnie przemawiał, mówiąc, że telewizja publiczna "zaspokoiła wszystkie apetyty, wszystkie wrażliwości i wszystkie artystyczne gusta". Mimo to nad Jackiem ponownie zawisły ciemne chmury.
Podczas piątkowej konferencji Krzysztof Czabański z Rady Mediów Narodowych poinformował, że Rada rozpoczęła korespondencyjne głosowanie za odwołaniem prezesa TVP z funkcji. Za odwołaniem Jacka Kurskiego zagłosowało czworo z pięciorga członków. Szef RMN podziękował Kurskiemu za "prowadzenie Telewizji Polskiej w tych trudnych warunkach".
Na tej samej konferencji Andrzej Duda ogłosił, że podpisał nowelizację, na mocy której media publiczne otrzymają prawie dwa miliardy złotych. Ponoć odwołanie Kurskiego ze stanowiska było jednym z "warunków" prezydenta przed złożeniem podpisu.
Wcześniej Kurski wysłał do Dudy list, w którym napisał, że "oddaje się do jego dyspozycji".
Mimo wszystko bardziej od samego siebie kocham Telewizję Polską, Polskę. Nie muszę być prezesem telewizji. Ważne jest to, żeby media miały finansowanie - powiedział w programie Gość Wiadomości.