Rzeczniczka gdańskiej prokuratury 8 lutego tego roku potwierdziła doniesienia mediów mówiące o tym, że Mateusz Murański nie żyje. Ciało aktora znaleziono w jego domu – przeprowadzone badania wykluczyły udział osób trzecich. Mimo tego wkrótce pojawiły się spekulacje, że zawodnik MMA mógł przedawkować oksykodon. Podobno nie radził sobie z hejtem i miał przez to problemy z narkotykami.
Tym pogłoskom zaprzecza ojciec aktora, Jacek Murański. Uważa, że tego typu plotki mogą rozsiewać jedynie osoby, które chcą zszargać dobre imię jego syna.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Ojciec Murańskiego zdecydował się udzielić wywiadu
Pod koniec marca ojciec Mateusza Murańskiego zgodził się na wywiad z youtuberem i zawodnikiem MMA, Amadeuszem Ferrarim. Raz na zawsze chciał rozwiać wątpliwości związane ze śmiercią syna.
Jacek Murański opowiedział o trudnych chwilach, gdy ratownicy medyczni walczyli o życie Mateusza. Jego zdaniem to będąca na miejscu pracownica pogotowia miała opublikować wpis sugerujący, że przyczyną zgonu było przedawkowanie. Biorąc pod uwagę, że na wyniki testów toksykologicznych czeka się nawet kilka miesięcy, kobieta nie mogła być w posiadaniu takich informacji.
Ratowniczka chciała się zemścić?
Murański ma teorię, że ratowniczka mogła chcieć się zemścić za jego reakcję w czasie reanimacji Mateusza:
Ten oksykodon był tylko w jej głowie. Domyślam się, dlaczego to zrobiła. Rozpoczęli akcję reanimacyjną, po chwili przerwali, bo już nastąpił zgon. Ja nie zaakceptowałem tego, bo mi pękło serce. Nie byłem dla niej grzeczny, rzuciłem się do niej, wyrwałem, że mają mi ratować dziecko (...). Albo ta kobieta jest pozbawiona człowieczeństwa, bo jeżeli to odebrała jako atak i zemściła się w ten sposób (...). To musiało spowodować taką jej frustrację, że dokonała rzeczy obrzydliwej - relacjonował.
Murański wyjaśnił także, że Mateusz chorował na bezdech senny i rozważał poddanie się operacji. Jego śmierć miała być jedynie nieszczęśliwym wypadkiem.