Od pewnego czasu ciągle poznajemy szczegóły życia w posiadłości Playboya. Dzieje się to za sprawą dwóch byłych "króliczków", Holly Madison i Izabelli St. James, które z pasją opowiadają o sekretach życia z Hugh Hefnerem.
Dzięki Izabelli, którą znalazł TVN, zatrudnił w programie Żony Hollywood i postanowił wypromować ją na gwiazdę, wiemy, że za "bycie dziewczyną" Hefa dostawała tysiąc dolarów kieszonkowego na tydzień. Wiemy też, że Hefner nacierał się "olejkiem dla dzieci", a opłacona kochanka "zaspakajała go oralnie, aż osiągnął pełną erekcję".
Holly, która spędziła ze swoim "bogatym boyfriendem" tyle czasu, że ten wpisał ją do testamentu wyznaje więcej.
- Na pierwszej randce Hugh zaoferował mi pigułkę gwałtu. Miał ich pełną garść. Hugh ma obsesję na punkcie kontroli. Trzeba zawsze być w posiadłości o konkretnej godzinie. Sprawdzali także naszą wagę i Hugh wytykał mi nawet najmniejszą zmianę w wyglądzie. Uznał, że wyglądam, jak tania prostytutka, gdy ścięłam włosy - wspomina w swojej książce Madison. Doszło nawet do tego, że pod koniec swojego związku z Hefnerem myślała nawet o samobójstwie.
Syn Hefnera te zwierzenia podsumował krótko: Ta gówniara leci na kasę mojego ojca!. Tomasz Jacyków też raczej nie widzi nic sprzecznego w sposobie na życie wydawcy Playboya.
- Hugh Hefner to absolutny fenomen. Mamy do czynienia właściwie z haremem, który jest w majestacie prawa. Nie grzebię ludziom pod kołdrami. To wszystko dotyczy dorosłych ludzi. Jeżeli Hugh Hefner jest szczęśliwy i jeżeli daje swoim króliczkom szczęście i jeżeli nikt nikomu nie robi krzywdy, to niech to się dzieje - stwierdza Jacyków.