Brzmi absurdalnie? Niekoniecznie. Wiedza o zagrożeniach zdrowotnych zmienia się z miesiąca na miesiąc. To co kilka lat temu nie wzbudzało niepokoju, dziś jest zakazane, bo nauka ma dowody na to, że określona substancja źle wpływa na nasz organizm. Wciąż jednak są wśród nas ukryci wrogowie. Jednym z nich są substancje dozwolone, ale podejrzewane o zaburzanie pracy układu hormonalnego, składniki kosmetyków perfum czy detergentów.
Niestety, producenci nie mają obowiązku informować nas o ich zawartości w swoich produktach. Na liście składników wyglądają tak samo, jak te niebudzące wątpliwości. Skoro nie wiemy o ich obecności, nie możemy świadomie podjąć decyzji: czy może ryzykować i ich używać, czekając czy zostaną uznane za bezpieczne, czy też wycofane, a może lepiej unikać ich już teraz.
Moja pierwsza trucizna
Substancji, które mogą wpływać na pracę układu hormonalnego zakazano już przy produkcji butelek dla dzieci (na pewno widzieliście oznaczenia "bez BPA"), ale to nie wystarczy – twierdzi firma Clovin. Podejrzane o takie działanie substancje nadal można stosować w środkach do prania, sprzątania czy kosmetykach, z których korzystamy przecież na co dzień.
To stamtąd mogą przenikać one do naszego organizmu. Wg danych Komisji Europejskiej są nawet w mleku mam karmiących! Z tych substancji skomponowano perfumy, które zamknięto w pięknych, dizajnerskich buteleczkach. Nazwano je "My First Poison" ("Moja pierwsza trucizna").
Butelki zawierają dawkę hormonalnie czynnych substancji, na jakie narażony jest organizmu noworodka przez 6 miesięcy kamienia go piersią przez mamę! Wysłano je w prezencie na Dzień Mamy wszystkim mamom pracującym w Europarlamencie. Po co?
By przekonać europosłanki do wprowadzenia niezbędnych ograniczeń, a przede wszystkim jednoznacznych oznaczeń. Jeśli tak się nie stanie, być może to te substancje będą stanowić większe zagrożenie dla świata i naszych dzieci niż… zmiany klimatyczne.
Hormony w natarciu
Hormonalnie czynne składniki w produktach chemicznych mogą być szczególnie niebezpieczne dla kobiet w ciąży i małych dzieci, a skutki ich działania mogą w dorosłym życiu powodować problemy zdrowotne. Naukowcy z niepokojem obserwują wzrost przypadków chorób hormonozależnych, i zaczynają szukać winnych. Substancje zaburzające układ hormonalny zaczynają być traktowane jako poważny problem cywilizacyjny, z którym będziemy musieli sobie poradzić. Cukrzyca, problemy z zajściem w ciążę, inne choroby o podłożu hormonalnym, np. problemy z tarczycą, dotykają coraz większą liczbę kobiet, także tych z pierwszych stron gazet. Ale mówi się o tym ciągle za mało.
Mamo, zajrzyj na stronę, podpisz petycję
O perfumach "My First Poison" i akcji firmy Clovin możecie przeczytać na stronie www.myfirstpoison.pl. A informacje mogą być sporym zaskoczeniem dla świadomych mam. Potrzebne jest także wsparcie i podpisy petycji skierowanej do Przewodniczącej Parlamentu UE, Roberty Metsoli i wszystkich mam z Parlamentu UE. Gotowy apel i informacje jak oddać głos także znajdują się na tej stronie.
Buteleczki z "perfumami" mają wielką szansę, by wpłynąć na zmianę oznaczeń na etykietach. Stosowne dyrektywy pozwolą krajom UE prawidłowo oznaczać produkty zawierające te substancje, a konsumentkom decydować, czy chcą ryzykować, czy poszukać zamienników bez składników czynnych hormonalnie. Własne programy ochrony przed tymi substancjami wprowadzają już niektóre kraje europejskie, jak Dania, Francja i Belgia. Niestety w Polsce nie podejmuje się takich działań..
- To walka o nowe standardy bezpieczeństwa i prawo do pełnej informacji dla konsumentów. I szansa na stworzenie w przyszłości bezpiecznej, nietoksycznej Europy – czytamy w petycji.
Wykorzystajmy siłę Internetu
Znane i lubiane mamy z pierwszych stron gazet bardzo chętnie dzielą się swoją wiedzą o wychowaniu dzieci na społecznościowych portalach, stronach, Instagramach, Tik-Tokach czy Facebookach. Ich rady często powodują lawinę komentarzy, są przyczyną kłótni pomiędzy fankami.
Te najbardziej zajadłe i przekonane o swojej nieomylności mamy nazywane są złośliwie "madkami". Mimo wszystko to dobrze, że takie spory się toczą, bo każda wymiana opinii jest sposobem na prostowanie fałszywych informacji, niesprawdzonych porad domorosłych dietetyków czy specjalistów od rozwoju i wychowania dzieci.
Tę siłę Internetu można wykorzystać. By zwiększyć naszą świadomość i zadbać o przyszłość naszych dzieci. To na pewno się uda, bo czym jest matczyna miłość?
Czułością, oddaniem, bliskością, troską, ale i uważną opieką, która sprawia, że nasze maleństwa rosną zdrowo i szczęśliwie. Prawidłowy, komfortowy rozwój dziecka jest powodem do dumy i radości każdej świadomej mamy. A jeśli możemy zrobić coś, żeby uchronić nasze dzieci przed narażeniem na nieznane niebezpieczeństwo, to warto. Warto tę wiedzę zdobywać i to nie tylko z okazji Dnia Matki.
Partnerem artykułu jest Clovin