We wtorek, 28 października, na facebookowym profilu Związku Artystów Scen Polskich pojawiła się informacja o śmierci Elżbiety Zającówny. Aktorka, którą widzowie kojarzą m.in. z serialu "Matki, żony i kochanki", odeszła po długiej i ciężkiej chorobie. Miała zaledwie 66 lat.
Z wielkim smutkiem i niedowierzaniem żegnamy naszą koleżankę, Elżbietę Zającównę. (...) W jednym z wywiadów powiedziała: "Uwielbiam się śmiać, uwielbiam wesołych ludzi. Tak właśnie chcę żyć…". I taką Cię zapamiętamy. Żegnaj, Elu! - czytamy w komunikacie.
Informacja o niespodziewanej śmierci aktorki pogrążyła w żałobie jej fanów oraz ludzi ze świata kultury. Beata Tyszkiewicz podczas rozmowy z Pudelkiem nie ukrywała, że jest jej bardzo przykro z powodu odejścia koleżanki po fachu.
Elżbieta Zającówna miała inne nazwisko w dokumentach
Aktorka musiała kilka lat temu porzucić karierę ze względu na chorobę. Chociaż jakiś czas temu pojawiała się w produkcji "Szczęścia chodzą parami", to jednak największe sukcesy zawodowe święciła w latach 80. i 90. Gwiazda zapisała się w historii polskiej kinematografii przede wszystkim za sprawą udziału w produkcjach, które reżyserował Juliusz Machulski. Mowa o "Vabank" czy "Seksmisji".
Mało osób jednak wie, że przez lata gwiazda nie używała tego samego nazwiska, jakie miała zapisane w oficjalnych dokumentach. Chociaż większość kojarzy aktorkę jako Zającównę, to ona naprawdę nazywała się Elżbieta Urszula Zając.
Wiedzieliście?
ZOBACZ TAKŻE: Elżbieta Zającówna zrezygnowała z kariery przez chorobę. "Powiedziałam sobie, że nie będę umierać na scenie"