Jakub Rzeźniczak w show-biznesie obecny jest od lat. Jeszcze jakiś czas temu media chętnie rozpisywały się o jego rozrywkowym trybie życia. Były piłkarz zdążył się jednak ustatkować, co usilnie próbuje udowodnić w social mediach. Tam prezentuje filmy oraz zdjęcia z ukochaną żoną i córką.
Celebryta jest też uczestnikiem nowego format TVN-u "Mistrzowskie pojedynki. Eternal Glory". W czwartym odcinku programu widzowie mogą zobaczyć rozmowę Jakuba oraz Olgi Kelm. Rzeźniczak podzielił się wspomnieniami dotyczącymi śmierci swojego synka, Oliwiera.
ZOBACZ TAKŻE: Magdalena Stępień wspomina Oliwiera. Pokazała zdjęcie synka wykonane dzień przed diagnozą (FOTO)
Jakub Rzeźniczak wspomina śmierć syna
W 2021 roku Magdalena Stępień, jego ówczesna partnerka, urodziła syna, który otrzymał imię Oliwier. Chłopiec zmarł w lipcu 2022 roku na rzadką odmianę raka wątroby, co było dla Rzeźniczaka najtrudniejszym momentem w życiu. Jak przyznał, to na jego rękach odszedł Oliwier.
Bardzo mnie to dotknęło. I ja miałem bardzo ciężki okres, jak wróciłem wtedy z Izraela, bo niestety mój synek zmarł mi na rękach. Ja tak sobie mówię, że czekał na mnie, bo ja przyleciałem o 20.00 do szpitala i minęło kilka godzin i zmarł. I ludzie też bardzo rozprawiali nad tym, jak długo powinna trwać żałoba. Ludzie pisali, że powinieneś być w żałobie rok, smutny chodzić, itd. - opowiadał.
ZOBACZ TAKŻE: Jakub Rzeźniczak opisał ostatnie spotkanie z Oliwierem. Wspomniał o "dziwnym zachowaniu" lekarzy
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Emocjonalne wyznanie Jakuba Rzeźniczaka
Były piłkarz nie ukrywał, że pomimo ogromnego wsparcia ze strony obecnej żony Pauliny, trudno było mu poradzić sobie z żałobą po śmierci syna. Rzeźniczak wyznał również, że zdecydował się na ślub z Pauliną, aby spróbować wówczas wrócić do normalnego życia.
Ja już po prostu taki byłem od tego smutku słaby, że gdybym czegoś nie zrobił, to nie wiem, jak to by się skończyło. Pomimo tego, że byłem z Pauliną i ona mnie tak wspierała, to widziałem, że ją ciągne na dół. Siedzisz, płaczesz i to wszystko boli, ci ludzie w ciebie biją - wyznał.
To się tak skończyło, że po prostu siedzieliśmy, to chyba był koniec października, mówiliśmy, że musimy coś zrobić dla siebie, że musimy po prostu ruszyć z miejsca, bo jak nie, to droga będzie jedna. I wtedy postanowiliśmy wziąć ślub, bo wiedziałem, że to jest jedyna droga, żeby jakoś wrócić do życia. Do normalności - tłumaczył Rzeźniczak.