Jakub Strzelecki skończył wydział aktorski PWSFTviT w Łodzi i był dobrze zapowiadającym się aktorem.
Wybrałem łódzką filmówkę, bo to legendarna szkoła. Przez pierwsze dwa lata nauki miałem jeszcze wątpliwości, czy aktorstwo jest na pewno moim powołaniem - mówił kiedyś redakcji "Faktu".
Wszelkie wątpliwości zostały rozwiane, gdy dostał rolę w serialu "Dwie strony medalu". Był to moment, w którym, jak sam wspominał, wszystko zaczęło iść po jego myśli. Od tamtego czasu jego aktorska kariera nabrała rozpędu. Występował później m.in. w takich produkcjach jak "Teraz albo nigdy", "Samo życie", "Czas honoru", czy "39 i pół". To jednak nie koniec. Udało mu się nawet zadebiutować na dużym ekranie. Przez lata grywał także na deskach Teatru Druga Strefa w Warszawie.
Zobacz także: Katarzyna Zielińska ze łzami w oczach opowiedziała w "DD TVN" o śmierci mamy: "Byłam totalnie zagubiona"
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Jakub Strzelecki rzucił karierę dla zakonu
W środowisku aktorskim Jakub był nazywany serialowym amantem. Ku zaskoczeniu wszystkich fanek, po kilku latach aktorskiej kariery postanowił porzucić dotychczasowe życie i wstąpił do zakonu Ojców Bernardynów, gdzie przyjął imię Tobiasz.
W 2016 r. złożył śluby zakonne, a następnie po ukończeniu seminarium złożył śluby wieczyste. Później przyszedł czas na święcenia diakonatu, a latem 2022 r. Strzelecki przyjął pełne święcenia. W tym samym roku został również opiekunem kościołów w Hucisku i Maleniskach.
Mimo że Strzelecki nie występuje już na ekranie, to można się domyślać, że wciąż lubi aktorstwo. W 2017 r. w trakcie trwającego okresu Wielkiego Tygodnia wcielił się on Jezusa podczas misteriów pasyjnych w Kalwarii Zebrzydowskiej. Następnie do 2022 r. odtwarzał główną rolę. Pracuje również jako katecheta w Zespole Szkół Technicznych w Leżajsku.