Jakub Tolak zasłynął dzięki roli w "Klanie", w którym wcielał się w Daniela Rossa. U szczytu popularności zdecydował się zrezygnować z produkcji TVP i zmienić coś w swoim życiu. Razem z żoną wyremontowali kamper i ruszyli nim w świat. Przez długi czas był to ich dom. Wszystko zmieniło się, gdy stan zdrowia aktora zaczął się pogarszać z dnia na dzień. Konieczna była operacja.
Mam tętniaka aorty i zastawkę mam nie do końca ok. Tak naprawdę wiele osób chodzi z tą wadą i dożywa starości, i umiera ze starości, ale czasem bywa tak, że to się powiększa i u mnie tak niestety jest - powiedział.
Pierwszy termin zabiegu został przełożony, bo aktor nabawił się infekcji wirusowej. Nowy został wyznaczony na końcówkę czerwca. Na szczęście wszystko poszło po myśli lekarzy i samego chorego.
To były trzy zabiegi w jednym. Usunięcie tętniaka aorty i zastąpienie tego fragmentu aorty protezą, plastyka zastawki, naprawa opuszki aorty. Cięty mostek zrasta się około dwóch, trzech miesięcy. Do pełnej sprawności potrzeba około pół roku - pisał na swoim profilu w mediach społecznościowych.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Jakub Tolak pokazał, jak był karmiony w szpitalu. "Budziłem się głodny"
Tolak jest już w domu i skupia się na tym, by jak najszybciej wrócić do formy. Spędza czas z rodziną, ale wciąż wraca myślami do chwil spędzonych w szpitalu. Wszystko za sprawą pytań od fanów na Instagramie. Jeden z nich zapytał o posiłki.
Połączenie baru mlecznego z posiłkami w niegdysiejszych ośrodkach wypoczynkowych. Było w porządku, najadałem się, nie narzekam. Jedyne, co mnie dziwiło, to pory posiłków. Śniadanie nieco za późno, bo ok. 9, zaraz o 12 obiad i kolacja ok. 17(!). Po paru dniach zacząłem zostawiać sobie coś z kolacji na rano, bo budziłem się głodny - napisał w odpowiedzi.
Też macie takie doświadczenia?
ZOBACZ: Jakub Tolak przeszedł poważną operację. Ze szpitalnego łóżka zwrócił się do dwuletniej córki