W ostatnich dniach cały świat żył zaginięciem łodzi podwodnej Titan, która wyruszyła w niedzielę w okolice wraku Titanica na Atlantyku. Służby zapewniały, że działają w pocie czoła, aby odnaleźć załogę, a do akcji zaangażowano specjalistyczne urządzenia. Wkrótce przyszło im jednak przekazać tragiczne wieści. Jak ujawniono w czwartek, żaden z pasażerów nie przeżył.
Czujniki wykryły głośny huk w pobliżu wraku Titanica. James Cameron zabrał głos
Druzgocące wieści o śmierci załogi Titana nie są jednak definitywnym końcem tej historii. Wielu zastanawia się bowiem, jak doszło do tragedii i co naprawdę wydarzyło się kilka dni temu na dnie Atlantyku. "The Guardian" informuje, jakoby czujniki wykryły donośny odgłos w obrębie poszukiwań, co miały przyznać służby z ramienia Stanów Zjednoczonych.
Służby USA wykryły "anomalię" niedługo po tym, jak załoga zaginęła. Mógł to być wybuch łodzi Titan - czytamy.
Zobacz też: Przełom w poszukiwaniach łodzi podwodnej Titan. Straż przybrzeżna wykryła SZCZĄTKI w pobliżu Titanica
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Co więcej, głos w sprawie zabrał James Cameron, czyli słynny twórca filmu "Titanic". On z kolei, powołując się na swoje źródła, miał dowiedzieć się o "głośnym huku" w miejscu zaginięcia łodzi. Twórca filmowy przyznaje, że wiedział o problemie, z jakim mierzy się załoga Titana i uzyskał w tej sprawie potwierdzenie z kilku źródeł. Jak twierdzi, już wtedy wiedział, co mogło się wydarzyć.
Dostaliśmy potwierdzenie, że w ciągu godziny od początku ekspedycji wykryto głośny huk i stracono łączność z łodzią. Trzask w hydrofonie. Brak odpowiedzi. Domyśliłem się, co się stało. Łódź eksplodowała - cytuje go Reuters.
Niedługo potem przekazał znajomym w mailu, że "stracili kilku przyjaciół", a łódź "jest teraz na dnie, w kawałkach". Późniejsze ustalenia służb mogły, niestety, być potwierdzeniem jego teorii.