Jan Englert ma na swoim koncie wiele wybitnych ról i bez dwóch zdań jest jednym z najbardziej zasłużonych aktorów w polskim kinie. W powstającej o nim książce wyznał, że cierpi na poważną dolegliwość, która zagraża jego życiu.
Książka "Bez oklasków" dostępna będzie w księgarniach od 10 listopada. To wywiad-rzeka Kamili Dreckiej z aktorem. Podczas rozmowy Englert wyznał, że niedawno lekarze wykryli u niego tętniaka aorty szyjnej.
Niedawno wykryto u mnie, jak się okazało, wieloletnie znalezisko, tętniaka w aorcie szyjnej. Poinformowano mnie, że w moim wieku już się go nie rusza. Tylko trzeba co jakiś czas sprawdzać, czy przypadkiem nie puchnie. No i tyle - wyznał aktor.
Choroba sprawiła, że Englert zaczął myśleć o śmierci. Zdaje sobie bowiem sprawę z tego, w jakim jest stanie i jakie tętniak aorty szyjnej niesie zagrożenie.
Aktor w książce zdecydował się na szokujące wyznanie dotyczące odejścia z tego świata.
Zobacz także: Englert i Ścibakówna kupili córce mieszkanie! Na pocieszenie, bo już wróciła ze studiów w USA...
A mnie się to podoba, bo jakbym nagle odłożył łyżkę, to na amen. Jeśli to wygląda na żart, śpieszę ze sprostowaniem: zupełnie nie żartuję! Naprawdę uważam, że najlepsze, co mogę zrobić dla siebie w swoim wieku, to modlić się o szybką i zdrową śmierć. Umrzeć zdrowym. To byłoby fantastyczne. Wiem, że to jest straszne dla bliskich, którzy zostają, ale dla klienta - idealne. No co, męczyć się jak roślina, walczyć o życie za wszelką cenę? - dodał Englert.
Premiera książki zaplanowana jest na 10 listopada.