Prawie trzy lata temu córka Beaty Ścibakówny i Jana Englerta wyjechała studiować za ocean do prestiżowej New York University Tisch School of the Arts. Wysłanie latorośli na amerykańską uczelnię stanowiło dla aktorskiego duetu nie lada wydatek. Plotkowano wówczas o tym, że aktorzy zmuszeni byli nawet zagrać w filmie Dody, by zarobić na zagraniczne studia pociechy.
Pandemia pokrzyżowała jednak Helenie plany i dziewczyna ostatecznie zdecydowała się w zeszłym roku wrócić do ojczyzny, gdzie rozpoczęła naukę w stołecznej Akademii Teatralnej. Na pocieszenie 22-latka dostała od hojnych rodziców własne cztery kąty. I to nie byle jakie, bo w zabytkowej kamienicy nieopodal Łazienek Królewskich.
Zobacz: Englert i Ścibakówna kupili córce mieszkanie! Na pocieszenie, bo już wróciła ze studiów w USA...
Aktualnie pociecha Beaty i Jana korzysta z uroków warszawskiego życia, studiując, chodząc po castingach i prowadząc Instagram. W piątek pojawiła się zaś na salonach w towarzystwie taty. Okazją do wyjścia była premiera spektaklu "Amadeusz".
Zaszczycając swoją obecnością gmach Teatru Dramatycznego, Helena przyodziała czarną stylizację, na którą składały się: koszulowa sukienka, długi skórzany płaszcz i Martensy. Córka gwiazdorskiej pary zrezygnowała z eleganckich dodatków na rzecz przewieszonej przez ramię małej "nerki". Największą uwagę zwracały jednak włosy Englertówny. 22-latka nosi od pewnego czasu fryzurę "na chłopaka". Korzystna zmiana?
Co ciekawe, podczas gdy Englert z latoroślą odhaczają kulturalne wydarzenia w stolicy, Ścibakówna wypoczywa w Peru. Od paru dni aktorka zasypuje instagramowy profil zdjęciami z Limy. Nie chciała zabrać męża i córki?