Jan Komasa to obecnie jeden z najbardziej cenionych reżyserów w Polsce. Najpierw nominacja "Bożego Ciała" do Oscara, a później aż 11 (!) Orłów. Obecnie Komasa promuje swój najnowszy film, czyli drugą część obsypanej nagrodami "Sali samobójców".
W czwartek wieczorem odbyła się uroczysta premiera filmu "Sala samobójców. Hejter", podczas której na ściance dumnie pozowała cała plejada gwiazd. Rzecz jasna nie zabrakło też reżysera - Jana Komasy.
W rozmowie z Pudelkiem Komasa opowiedział o tym, jak obecnie na świecie postrzegana jest Polska. Odniósł się zarówno do budzących niemałe emocje kwestii politycznych, ale też i społecznych - jak strefy wolne od LGBT. Reżyser przyznał, że sam rozumie, co to znaczy być w mniejszości, ponieważ do tych mniejszości należą też artyści.
Kiedy jeździ się z filmem, spotyka się podobnie myślących ludzi. Z moim filmem wylądowałem w Nowym Jorku, Kalifornii, we Francji, Hamburgu itd. To są duże miasta, w których ludzie nadają na podobnych falach. Wszyscy mają tam takie poczucie, że nie tyle, co nas nie potrafią zrozumieć, ale bardziej widzą, że tak naprawdę się niczym nie różnimy - mówi Jan Komasa.
Reżyser dodaje natomiast, że jego osobiście jako obywatela Polski bardzo dotykają kwestie nierówności społecznych, które niewątpliwie dotykają niestety mniejszości.
Skręca mnie na samą myśl, że komuś można powiedzieć, że jest gorszy albo inny. Albo, że jak nie myślisz tak jak ja, to nie jesteś Polakiem. To jest obrzydliwe - przyznaje.