Jan Lubomirski-Lanckoroński z wielkim entuzjazmem przyjmuje zaproszenia do programów telewizyjnych. Kilka lat temu otworzył przed widzami drzwi swojego zamku w Lubniewicach, w posiadanie którego wszedł dokładnie ćwierć wieku temu. Mimo złota wylewajacego się z niemal każdej komnaty, wyfroterowanych podłóg i niezwykle drogocennych pamiątek rodzinnych, całkiem niedawno okazało się, że przebywanie w tym z pozoru niezwykłym miejscu może nieść ze sobą ryzyko szybszej akcji serca.
ZOBACZ: Dramat księcia Lubomirskiego: w jego zamku SĄ DUCHY! "Ktoś straszy na wieży, ktoś w lochach"
Ojcu trojga pociech, w tym dwóch odchowanych już dzieci, niestrudzenie towarzyszy dama jego serca, hrabianka Helena Mańkowska. Dumni jak paw małżonkowie tym razem zapoznali publiczność Polsatu i zaproszonego specjalnie na tę okazję Aleksandra Sikorę z niezwykłą historią ich uczucia. Książę został szczodrze doceniony za przejaw swej ułańskiej fantazji.
Jan Lubomirski-Lanckoroński długo zabiegał o względy pięknej Heleny
Gospodarz zamku położonego na zachodzie kraju skutecznie udowodnił, że potrafi wznieść się na wyżyny romantyzmu. Opowiedział przed kamerami o pierwszym spotkaniu ze swoją przyszłą żoną, na które dotarł zapomnianym już środkiem transportu.
My się poznaliśmy u kuzyna. Myślę, że Jaś zawsze był takim rycerzem. Na pierwsze spotkanie przyjechał karetą, z kwiatami - zdradziła jego ukochana.
Mimo tego niezwykłego gestu Jan Lubomirski-Lanckoroński nie od razu zdołał stopić lód serca swojego obiektu westchnień. Po czasie dowiedział się, że Helena Mańkowska jest mu znacznie bliższa niż mogło się wydawać.
W dzisiejszych czasach myślę, że już jest bardziej nowocześnie, ale rzeczywiście, w tych dawnych czasach mieliśmy kojarzenie par, na zasadzie jakiś rodzinnych interesów. Dziś jest zupełnie inaczej, chociaż nam akurat tak się zdarzyło, że jesteśmy krewnymi, dalekimi bardzo. W pokoleniu mojego dziadka, to razem z babką mieli pokrewieństwo pierwszego stopnia. Na to była potrzebna specjalna zgoda papieża - opowiedział o dawnych zwyczajach.
Aleksander Sikora dopytywał, czy mieszkanie w tak wyjątkowych warunkach obliguje ich do zakładania na co dzień eleganckiego obuwia. 46-latek wykazał się nie lada poczuciem humoru, informując z uśmiechem na ustach, że przechadza się po zamku "w kapciach i kontuszu".
