Jan Mela jeszcze kilka lat temu regularnie gościł na łamach prasy. W 2013 roku swoją premierę miał film "Mój biegun", w którym opowiedziano jego historię, a rok później załapał się nawet do "Tańca z gwiazdami", gdzie był pierwszym uczestnikiem show z niepełnosprawnością. Od tego czasu bywał jednak na salonach coraz rzadziej i ostatecznie wycofał się z mediów.
Po zakończeniu przygody z "Tańcem z gwiazdami" Jan Mela sporadycznie pojawiał się na oficjalnych wydarzeniach. Pracował też na rzecz założonej przez siebie fundacji Poza Horyzonty, jednak nie występował już w charakterze "gwiazdy", a portale plotkarskie chwilowo zapomniały o jego istnieniu.
Na fali nostalgii magazyn "Viva" postanowił się więc dowiedzieć, co dziś słychać u Jaśka. Teraz, już jako 33-letni mężczyzna, spełnia się w zupełnie innej roli niż jeszcze kilka lat temu. Okazuje się bowiem, że po zniknięciu z mediów stał się przede wszystkim szczęśliwym mężem i ojcem trójki dzieci. Choć początkowo bał się odpowiedzialności, która wiąże się z tacierzyństwem, to życie samo napisało dla niego scenariusz.
To nie było życie normalnego nastolatka, tylko życie sportowca. I to wiele mi dało, pomogło w zmierzeniu się z moją niepełnosprawnością, w walce o poczucie własnej wartości. Jednak długo żyłem na walizkach. Kiedyś zależało mi głównie na tym, by być obywatelem świata, a nie tylko jednego miejsca - wyznał.
Na co dzień Mela wychowuje niespełna dwuletnią Jadwigę i 3-miesięcznego Kazimierza, które są owocem jego miłości z obecną żoną, Magdą. Jak donosi magazyn, dawny uczestnik "Tańca z gwiazdami" ma jeszcze najstarszego syna, który mieszka jednak ze swoją mamą. Jednocześnie Mela podkreśla, że ekstremalne podróże to już dla niego przeszłość, a teraz najważniejsza jest dla niego rodzina.
Żyję w pokręconym świecie – od 15. roku życia dalekie wyprawy, maraton, triathlon, zdobywanie biegunów, a założenie rodziny to pozornie zwykła rzecz. Ci mają rodzinę, tamci mają. Czasem mówię, że dla mnie tamte wyzwania były przygotowaniem do prawdziwej wyprawy, którą mam teraz. Oczywiście, że się bałem, ale nie warto o tym za długo myśleć, nie warto za bardzo kontrolować tego, co się nam przydarza, a wtedy wszystko się dobrze układa - mówi po latach.
Mela nie zapomina jednak o tym, o co walczył jeszcze kilka lat temu, a takie wartości jak empatia czy zrozumienie dla inności chce uczyć swoich dzieci od małego.
Dla Jadzi to normalne, że mama ma dwie ręce, a tata jedną. Ale kiedy pójdzie do szkoły, inne dzieci uświadomią jej, że tata jest jednoręczny. Dawniej obawiałem się być oceniany, dzisiaj traktuję to jako jedną z moich przygód. Nikt z nas nie ma żadnego racjonalnego powodu, by wstydzić się siebie. I do takiego myślenia przyzwyczaję też moje dzieci - skwitował.
Przypomnijmy, że w wieku 14 lat Jan Mela został porażony prądem, a po długim pobycie w szpitalu zadecydowano o amputacji jego lewego podudzia oraz prawego przedramienia. Dwa lata później stał się z kolei najmłodszym zdobywcą dwóch biegunów w jednym roku w historii. Zdobył też m.in. Kilimandżaro i Elbrus. Czasem daje też znać, co u niego słychać w mediach społecznościowych, dzięki czemu wiemy, jak dziś wygląda.
Spodziewalibyście się, że tak potoczą się jego dalsze losy?
Jakie DM-y dostajemy od celebrytów? Dowiecie się w najnowszym Pudelek Podcast!