O Marii Peszek ostatnio jest głośno w kontekście jej książki "Naku*wiam zen", będącej zapisem jej szczerych rozmów z Janem Peszkiem na przestrzeni dwóch lat. Artystka pyta ojca o najistotniejsze sprawy, nie obawiając się intymnych i budzących kontrowersje tematów.
W książce pojawia się wątek twórczości Marii Peszek, która zrezygnowała z aktorstwa na rzecz muzyki. Jej ojciec przyznaje, że początkowo nie rozumiał tej decyzji, ale z czasem docenił, że córka idzie własną drogą.
(...) To, co ciebie cechuje jako artystkę, to że nigdy w twojej twórczości nie ma cechy kopistki. Czym przesiąknięte są wszystkie te c*py z naszego polskiego rynku, które po prostu nie mają nic do powiedzenia. Śpiewają o niczym (...) - stwierdza Jan Peszek. Nie chcę rzucać w tej chwili nazwisk, ale te tak zwane skarby narodowe, no, dla mnie to jest g*wno. Szalenie utalentowane, w sensie, że elastyczne, muzykalne, no ale to natura dała. Na przykład piękny głos, barwę. Tylko to jest totalnie o niczym.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Peszek dodaje, że w Polsce najbardziej pożądaną cechą jest przeciętność.
Czasami świetni aktorzy, którzy porobili kariery, sami mówią: "Zrobiłem karierę tylko dlatego, że jestem przeciętny". (...) Nagrody są dla przeciętnych. Wielokrotnie zasiadałem w komisjach festiwali, nie tylko teatralnych i zawsze to dla mnie było piekło, w którym musiałem się upić, żeby nie rozpierdzielić tego towarzystwa. I to piekło polegało m.in. na tym, że tak naprawdę, między wierszami, już byli wskazani wygrani, zanim się cokolwiek stało - wyznaje 78-letni aktor.
Artysta ubolewa, że na polskiej scenie muzycznej od lat królują te same nazwiska.
Każda grupa krytyków znajduje sobie własnego złotego cielca, któremu bije pokłony i z którego robi dobro narodowe: "Tego nie wolno tykać!". Nikt nie powie głośno, że "dobro narodowe" się powtarza, że robi gówniane płyty, że po prostu nie jest już niczym istotnym. "Dobro narodowe" już dawno powinno przejść na emeryturę, ale ono przynosi im zysk, bo mogą o tym pisać i dzięki temu istnieją - podkreśla.
Zgadzacie się z przemyśleniami Jana Peszka?