Odkąd Prawo i Sprawiedliwość objęło władzę w Polsce, a media publiczne zamieniły się w "media narodowe" pod wodzą Jacka Kurskiego, w polskim środowisku artystycznym mocno zawrzało. Ostatnim przykładem solidarności muzyków były kontrowersję wokół festiwalu w Opolu. Na czele aktorów, którzy otwarcie krytykują obecnie panujący rząd jest Krystyna Janda. 64-letnia aktorka nie kryje swojego oburzenia i chętnie zaangażowała się w działalność opozycyjnego Komitetu Obrony Demokracji, namawiając kobiety do udziału w Czarnych Marszach.
Przypomnijmy: Janda namawia do strajkowania w Dzień Kobiet: "Kobiety nie chcą być traktowane jak TOREBKA NA NASIENIE!"
W rozmowie z Kamilą Biedrzycką-Osicą aktorka przyznała, że w kulturze już panuje cenzura. Dodała, że sama spotkała się z wstrzymaniem pracy nad spektaklem Szekspira. Krystyna Janda stwierdziła, że wszyscy artyści dostają w twarz od obecnie panującej władzy, która za nic ma wartości artystyczne i kulturowe:
_Cenzura istnieje, wiele rzeczy się nie odbywa, albo jest umoczone z powodów cenzuralnych. Mam kilka tekstów politycznych i być może będziemy je realizować. Bardzo mi zależy na zrobieniu przedstawienie o Grzegorzu Przemyku. Gdybym się bała to bym 45 lat śpiewała w chórze, ja jestem solistką, nie boję się takich rzeczy. W**szyscy dostajemy w twarz, pstryka w nos. Mam takie poczucie, gówniarze zamknąć ryje, bo i tak będzie jak my chcemy. Kolejny raz jesteśmy upokorzeni.**_