Pandemia koronawirusa wpłynęła nie tylko na zdrowie wielu obywateli, lecz także na ich finanse. W sieci nie brakuje wielu dramatycznych historii na temat tego, jak zmieniła się rzeczywistość zwykłych ludzi w dobie walki z COVID-19. Nieoczekiwanie dołączyła też do nich spora grupa polskich celebrytów, którzy coraz mocniej żalą się na swój los za pośrednictwem prasy czy mediów społecznościowych.
W gronie znanych osobistości, które narzekają w ostatnim czasie na finanse, znalazło się wielu aktorów, piosenkarzy czy internetowych celebrytów. O złej sytuacji mówią też zarządzający placówkami związanymi z kulturą, do których dołączył właśnie Janusz Józefowicz. Dyrektor artystyczny teatru Studio Buffo zgodził się tym razem na pełną dramatyzmu rozmowę z Super Expressem, na którego łamach wyznaje, że koronawirus pozbawił współpracujących z nim aktorów głównego źródła zarobku.
Z dnia na dzień zostaliśmy pozbawieni środków do życia. A mówiąc my, mam na myśli pracowników Teatru Studio Buffo oraz ludzi, z którymi w różniej formie współpracowaliśmy. To około 250 osób, które mają kredyty do spłacenia, czynsze do zapłacenia i rodziny do utrzymania. Sytuacja jest, co tu dużo mówić, dramatyczna i przekroczyła wyobraźnię nas wszystkich - lamentuje Józefowicz w wywiadzie dla tabloidu.
Jednocześnie mąż Nataszy Urbańskiej wyznał, że kryzys związany z pandemią to najgorszy, z jakim dotąd przyszło mu się zmierzyć.
Przeżywaliśmy już trudne chwile w czasach kryzysu z 2008 roku. Myśleliśmy już nawet o zamknięciu teatru, ponieważ w pewnym momencie nie mieliśmy z czego dokładać. Udało nam się jakoś przetrwać i myśleliśmy, że już nic gorszego spotkać nas nie może. Okazało się, jak bardzo się myliliśmy - mówi z żalem.
Co więcej, Józefowicz pokusił się o krytykę władzy, która obiecywała niedawno pomoc dla artystów i instytucji ich zatrudniających. Niestety, jak wynika z jego relacji, na słowach się skończyło.
Teatr Studio Buffo jest także prywatnym przedsiębiorstwem, które działa od 28 lat bez dotacji publicznych i przez ten cały czas nie tylko dostarcza widzom rozrywki, lecz także zatrudnia setki osób i płaci podatki. Tylko w ubiegłym roku zapłaciliśmy do budżetu państwa około 1,5 mln zł i dziś, w tych trudnych czasach, oczekujemy jakiegoś wsparcia. (...) Politycy na razie dużo mówią, szastają miliardami, ale niewiele z tego wynika. Przynajmniej dla nas. Nie mamy żadnego wsparcia, a utrzymanie naszego teatru jako instytucji to ogromne koszty - przyznaje gorzko.
Jednocześnie dziennikarz tabloidu postanowił zapytać o to, jak długo Studio Buffo jest się jeszcze w stanie utrzymać. Józefowicz co prawda nie odpowiada bezpośrednio na to pytanie, jednak przyznaje, że teatr przy życiu utrzymuje jedynie dobra wola jego klientów.
Nasz teatr musi przetrwać ten koszmar, aby spłacić naszym widzom dług wdzięczności. Dziś trwamy tylko dlatego, że nasi widzowie przekładają bilety i kupują vouchery na jesienne przedstawienia - skwitował.
Współczujecie mu?