Sytuacja wynikła z pandemii koronawirusa staje się coraz bardziej napięta, a nie zanosi się na to, żeby niedługo nadszedł jej koniec. W Polsce największym zainteresowaniem cieszy się obecnie temat wyborów prezydenckich - między politykami toczy się spór o to, czy należy je przełożyć.
Większość polityków, obywateli i celebrytów nalega na to, żeby przeczekać apogeum rozprzestrzeniania się wirusa, ze względu na bezpieczeństwo i życie wszystkich, którzy chcieliby zagłosować. Partia rządząca jednak ma odmienną opinię i wyraźnie naciska na to, by wybory przeprowadzić w maju.
Pojawił się nawet pomysł, by wybory przeprowadzić korespondencyjnie, ale spotkał się z dużym sprzeciwem, gdyż wywołałoby to ogromne zamieszanie związane z wysyłaniem kart wyborczych, a wyniki można byłoby łatwo zafałszować. Nie zraża to jednak prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego, którego zdaniem "nie ma żadnych powodów, by wybory przekładać".
Przypomnijmy: Jarosław Kaczyński zapewnia: "Nie ma możliwości przełożenia wyborów. Powinny odbyć się 10 maja"
Do osób sprzeciwiających się przeprowadzeniu wyborów w maju dołączył niedawno Jarosław Gowin, który sympatyzuje z partią rządzącą, a jego ugrupowanie - Porozumienie razem z PiS i Solidarną Polską tworzą koalicję rządową.
Gowin próbował zaproponować władzy kilka innych rozwiązań problemu, ale nie przyjęto ich z entuzjazmem. Polityk doszedł zatem do wniosku, że nie jest w stanie dojść do (nomen omen) porozumienia z partią Kaczyńskiego ani opozycją, więc zdecydował się na zaskakujący krok, podając się do dymisji.
Uważam, że wybory powinny być przesunięte. Jako posłowie Porozumienia zaproponowaliśmy naszym koalicjantom ze Zjednoczonej Prawicy poprawkę polegającą na wprowadzeniu vacatio legis trzymiesięcznego. Ta propozycja nie została przyjęta, dlatego podaję się do dymisji - powiedział w czasie konferencji prasowej w Sejmie.
Ugrupowanie Gowina pozostaje jednak w rządzie bez zmian.
Polska potrzebuje silnego rządu, potrzebuje stabilnej większości i Porozumienie pozostaje członem Zjednoczonej Prawicy. Rekomendowaliśmy na funkcję wicepremiera panią Jadwigę Emilewicz - dodał Gowin.
Gowin ocenił też przyszłość Polski jako niepewną i nie nastrajającą pozytywnie. Jego zdaniem nasz kraj zmierza niechybnie w kierunku bankructwa.
Być może polskie społeczeństwo stać byłoby na ponoszenie kosztów stanu klęski żywiołowej przez miesiąc, może dwa. Gdyby trwał on dłużej stalibyśmy się bankrutami - ocenił polityk. Ja sam nie poprę ustawy w sprawie głosowania korespondencyjnego, ale przekonałem kolegów, by dać jej szansę.
Dziwi was jego decyzja?