Piotr Zelt udzielił niedawno wywiadu serwisowi Niezależna. W rozmowie z aktorem padło pytanie o to, czy aktorzy i ludzie estrady powinni upubliczniać swoje poglądy polityczne. Zelt odpowiedział, że dopóki mieszczą się one w pewnych granicach - nie są antysemickie czy rasistowskie, nikt nie ma problemu z ich formułowaniem.
Od słowa do słowa rozmowa zeszła na temat wycofania się Zelta z udziału w spektaklu. Nie podając żadnych nazwisk, aktor zaprzeczył, jakoby za rezygnacją stały poglądy kolegi z planu. Dodał, że chodziło o coś innego.
U podstaw tej sytuacji nie były różnice polityczne czy różnice poglądów. Ja byłem po prostu przez tę osobę kilkukrotnie prowokowany w bardzo - dla mnie - nieprzyjemny sposób, bo od czasu do czasu widywaliśmy się przy różnych okazjach. Było to działanie zamierzone i celowe, dlatego uznałem, że (przebywanie na scenie trwa krótko, powiedzmy 2 godziny) odbycie podróży w tę i z powrotem, wszystkiego, co się z tym łączy, nie będę w stanie udźwignąć, wiedząc, na co będę narażony. Jestem już za stary, żeby sobie fundować taką przeprawę, więc uznałem, że rezygnuję, że nie wezmę w tym udziału, żeby nie stawiać się w bardzo dla mnie niekomfortowej sytuacji. Powiedziałem producentowi, że nie zagram i poprosiłem, żeby ktoś mnie zastąpił i ten spektakl się odbył beze mnie. Tak że to raczej ja byłem gotów się wycofać - powiedział Zelt.
Na tę wypowiedź żywo zareagował Jarosław Jakimowicz, który zarzucił Zeltowi kłamstwo. Najpierw jednak łagodnie wprowadził internautów w temat, wspominając ciepłe relacje, które miały go łączyć z Piotrem Zeltem kilka lat temu.
Ci, którzy mnie znają, wiedzą, że jestem sentymentalny i chciałem tą sytuację zapomnieć. Piotr Zelt udzielił wywiadu. Nie podał mojego nazwiska. Staje się to tradycją tych, którym brakuje odwagi cywilnej, a pomawiają, ale nie ma wątpliwości, że chodzi o mnie. Piotr był moim przyjacielem, z którym przez blisko 20 lat przeżyłem sytuacje, że eh... piękny czas... rock&roll w czystej postaci, piękne chwile. Nigdy nie powiedziałem o nim złego słowa i byłem zawsze lojalny. Nawet, jak nasze relacje trochę wygasły, był ważnym gościem na moim ślubie. Wymieniam go jako bliską osobę w swojej biografii 2019 rok - zaczął swój wpis Jakimowicz.
Następnie prezenter TVP zdradził swoją wersję wydarzeń, w wyniku których zniknął ze spektaklu.
Nigdy nie chciałem tego wyciągać i opowiadać, o czym powiedział mi producent przedstawienia, w którym razem z Piotrem graliśmy. W grudniu 2019 roku, po dłuższej przerwie wznawiamy trasę ze spektaklem "Goło i wesoło" - to moja praca i ja z tego żyję. Na tydzień przed terminem przedstawienia w Częstochowie dostałem informację, że Piotr Zelt dał producentowi ultimatum albo ja, albo on. Ja mam tzw. dublurę postaci i nie chcąc robić problemów producentowi, rezygnując z zarobionych pieniędzy bez zbędnych przepychanek, wycofałem się. Już NIGDY WIĘCEJ nie zagrałem w tej sztuce i już NIGDY nie zadzwonił do mnie nikt z żadnym terminem. Łatwo zweryfikować, kto kłamie. Takie są fakty - przekonuje Jakimowicz.
Gwiazdor "Młodych Wilków" dodał, że dowiedział się, dlaczego jego osoba miała być niemile widziana w zespole.
Na pytanie moje o argumenty Piotra, których użył w rozmowie z producentem sztuki, usłyszałem: "NO WIESZ, ON NIE ZGADZA SIĘ Z TWOIM KONSERWATYWNYMI POGLĄDAMI, WIESZ, JAK NA CIEBIE REAGUJE ŚRODOWISKO". Ja byłem już wtedy stałym komentatorem w programie "Jedziemy"' emitowanym na TVP Info, a nie tak, jak kłamie on w swoim wywiadzie. Próbowałem dodzwonić się dzisiaj do Piotra i pogadać, ale nie odbiera. NIE KŁAM, PIOTRZE, NIE KŁAM! Wiadomo, że teraz będziesz brnął w swoje, żeby te wszystkie patetyczne słowa z wywiadu nie stały się funta kłaków warte" - napisał na zakończenie Jakimowicz.
Myślicie, że Piotr Zelt mu odpowie?