Jarosław Jakimowicz od jakiegoś czasu stał się jedną z twarzy "dobrej zmiany", która zagościła na korytarzach na Woronicza za kadencji Jacka Kurskiego. Wcześniej jego kariera była na bocznym torze od wielu lat, więc raczej nie miał wiele do stracenia, gdy otrzymał propozycję prowadzenia programu w TVP wraz z "eksobjawieniem lewicy" Magdaleną Ogórek.
Zanim jednak przed Jarosławem Jakimowiczem otworzyły się złote wrota TVP, przykurzony aktor robił naprawdę wiele, aby przypomnieć o sobie światu. W pewnym momencie napisał nawet autobiografię "Życie jak film", w której chwalił się m.in. relacją z ograbiania żydowskich cmentarzy czy przygodzie z berlińską mafią. Gdy cytaty z rzeczonego "dzieła" zaczęły znów krążyć po sieci, dobry znajomy Magdaleny Ogórek po prostu się ich... wyparł.
Okazuje się, że "niewygodne sekrety", którymi trzecioligowy aktor pochwalił się we własnej książce, wpędziły go w końcu w kłopoty. Wkrótce rozstrzygnie się, czy historia o zakupie 12-letniej dziewczynki od handlarza żywym towarem była prawdą, bo będzie musiał się z tego wytłumaczyć przed sądem. Poinformował o tym Ośrodek Monitorowania Zachowań Rasistowskich i Ksenofobicznych.
Sąd Rejonowy w Warszawie zajmie się sprawą Jarosława Jakimowicza, w związku z naszym zawiadomieniem o opisywanym w jego autobiografii handlu dziećmi w celach pedofilskich. (...) W wydanej przez siebie autobiografii "Jarosław Jakimowicz" celebryta z TVP opisywał swój udział w handlu ludźmi. Mężczyzna zamówił małą dziewczynkę z Azji, która została zabrana od rodziców i dostarczona mu pod wskazany adres. Jakimowicz planował, jak zalegalizować dziecko, ale w końcu uznał, że dziecko jest za małe do jego celów. Jakimowicz nie zawiadomił jednak policji i nie uratował dziecka, lecz oddał je w ręce gangu handlującego dziećmi w celach pedofilskich, o czym wiedział i z czego zdawał sobie sprawę - poinformowała organizacja, podając numer sprawy oraz godzinę i dzień pierwszej rozprawy.
Warto wspomnieć, że sam Jarek zaprzecza, jakoby rzeczona sytuacja miała miejsce. Sam nazwał to "fikcją artystyczną", wypierając się w ten sposób po latach własnych słów. Przypomnijmy zatem, że reklamował ją takimi słowami:
To szczera i subiektywna autobiografia wiecznie uśmiechniętego chłopaka, którego życie nie jest usłane różami. Opowieść o używkach, kulisach show-biznesu, podróżach, miłości i samotności. Autor nie kryje własnych błędów ani wybryków - czytamy notatkę od dystrybutora.
Co jest zatem "fikcją artystyczną", a co prawdą? To właśnie będzie musiał sprawdzić sąd. Jak podkreśla organizacja, która złożyła pozew w tej sprawie, może mu grozić nawet wieloletnie więzienie. Nie wspominając nawet o tym, że sam podważył historie opisane we własnej książce...
Wystraszony konsekwencjami gwiazdor z TVP w środku nocy w panice opublikował wtedy oświadczenie, w którym nagle oświadczył, że jego autobiografia, o której autentyczności zapewniał wiele lat, tak naprawdę jest oszustwem. Wolał stracić twarz, niż ponieść konsekwencje opisywanych w książce czynów. Za handel dziećmi w celach pedofilskich sprawcy może grozić kara do 15 lat pozbawienia wolności - czytamy w poście OMZRiK.
Myślicie, że wyparcie się własnych słów wystarczy, aby uniknął konsekwencji?
Pudelek ma już własną grupę na Facebooku! Masz ciekawy donos? Dołącz do PUDELKOWEJ społeczności i podziel się nim!