Jarosław Jakimowicz bardzo długo walczył o to, aby uchować się na obrzeżach rodzimego show biznesu. Grywał epizody w serialach, reklamował katalizatory, a nawet napisał autobiografię, której po latach się wyparł, zasłaniając się "literacką fikcją". Raczej nie zaskakuje fakt, że zaprzeczył własnym słowom dopiero wtedy, gdy groziły mu konsekwencje karne z racji własnych wynurzeń...
Choć dziś Jarosław Jakimowicz może liczyć na posadę w TVP Info i bezkarnie wyzywa krytykujących go internautów od "ciot" i "faj", to nie zawsze było tak kolorowo. Niegdyś trzecioligowy aktor musiał się bardzo wysilić, aby zwrócić na siebie mediów, co wraca do niego po latach jak bumerang. Wygląda zresztą na to, że jesteśmy świadkami kolejnej takiej sytuacji.
Od kilku dni głośno jest o tym, co wydarzyło się na konferencji poprzedzającej galę MMA-VIP. Marcin Najman ogłosił wtedy z dumą, że jego "bossem" jest Andrzej Zieliński, była głowa mafii pruszkowskiej o pseudonimie Słowik. Dla wielu była to sytuacja wysoce oburzająca, a sam "sportowiec" zasłaniał się... względami religijnymi. Najgłośniejszy sprzeciw wobec moralnych fikołków Najmana wyraził jego największy "fan", Krzysztof Stanowski.
To są realne dramaty tysięcy ludzi, nie można teraz zostać wspólnikiem dawnego "zarządu Pruszkowa", nie można im się teraz zrzucać, nie można im się dorzucać do interesu, to jest niemoralne. Każdy, kto teraz to zrobi, jest ludzkim śmieciem. Jakie ty masz prawo moralne dawać druga szanse, skoro to nie ty byłeś ofiarą jego bandy 30 lat temu... Kim ty k*rwa jesteś? - grzmiał we fragmencie autorskiego programu, który udostępnił na Twitterze.
Co ma z tym wspólnego Jakimowicz? Otóż od kilkunastu godzin po sieci krąży nagranie z wywiadu z jego udziałem, które udostępnił kanał Kryminalna Polska. To wtedy Jarek z rozrzewnieniem opowiadał o znajomości ze Słowikiem i o tym, jak odwiedzał go niegdyś w więzieniu. W międzyczasie imprezował też z jego eksukochaną, Moniką "Słowikową" Banasiak. Jak twierdzi, radził się gangstera m.in. w sprawie wyłudzenia od niego haraczu.
Haracze były wtedy w modzie, a moje miejsca były popularne i ja też musiałem wtedy szukać różnej pomocy. To prawda, że odwiedzałem "Słowika" w więzieniu w Hiszpanii. Gdy tam mieszkaliśmy częstym naszym gościem była Monika Słowikowa. Andrzej siedział wtedy w więzieniu w Valdemoro, pod Madrytem. Ona przyjeżdżała, myśmy wtedy sobie balowali. Zresztą balowaliśmy z tymi ludźmi, którzy ukrywali wcześniej "Słowika". Byłem parę razy w tym mieszkaniu, gdzie "Słowik" się ukrywał - mówi na nagraniu Jarek.
Oprócz tego Jakimowicz ujawnił też kulisy jego znajomości z gangsterem, które - najwyraźniej - nie były już "literacką fikcją".
My się też znaliśmy jeszcze z Warszawy. Pamiętam, że robiliśmy wtedy jakiś dokument i go tam odwiedzaliśmy. Pamiętam, że mu powiedziałem wtedy: "Andrzej, kurde, mam problemy w Warszawie. Dojeżdżają mnie o haracz, co ja mam zrobić?", a on mi odpowiedział: "Jaruś, kurde, gdybym był w Warszawie, nikt by nie przyszedł, pomógłbym ci. Ale, że jestem tutaj, a teraz jest pełno debili"... Spytałem jeszcze, czy mam się kogoś poradzić, to on mi odpowiedział: "Nie ufaj", no to zapytałem: "To co mam robić, mam na psiarnię iść?", a on odpowiedział: "No tak, jak nie masz wyjścia, to co się będziesz?" Ja to cenię, bo on mi powiedział, że gdyby był na miejscu, to by było inaczej, a sytuacje były naprawdę dziwne. Na przykład tego typu, że pan, który mi instalował klimatyzację, zrobił wała i zrobił tego typu, że zapłaciłem mu 200 tysięcy złotych, a jak zrobili mi ekspertyzę, to miałem sprzętu na 70 tysięcy złotych - opowiadał.
Gwiazdor TVP Info chwalił się też wtedy bronią, którą nosił ze sobą w związku z rzekomymi groźbami śmierci.
Kiedyś też Monika Słowikowa mi powiedziała, że zgłosił się jakiś baran, który powiedział, że płaci 10 tysięcy dolarów, żeby mi głowę odstrzelić. No to kto by tak chciał? A to był ten baran, co mi montował tę klimatyzację. To nie jest fajne. I ona mi powiedziała wtedy, żebym uważał. Ja wtedy dostałem pozwolenie na noszenie broni, bo przecież takiego pozwolenia nie dostaje się na piękne oczy. Dwa lata nosiłem ją przy pasku, o czym nikt nie wiedział. Bogu dzięki, że nie musiałem jej nigdy użyć, ale broni nie wyjmuje się, aby postraszyć - ciągnął dalej.
Myślicie, że znowu będzie próbował się wykręcać?
Jakie DM-y dostajemy od celebrytów? Dowiecie się w najnowszym Pudelek Podcast!