Podczas konferencji prasowej w siedzibie PiS Jarosław Kaczyński skrytykował zmiany, które są obecnie przeprowadzane w mediach publicznych. Zdaniem polityka są one bezprawne, co nazywa "atakiem na demokrację".
W świetle ostatniego skandalu dotyczącego niebotycznych zarobków szefostwa TVP, Kaczyński, odpowiadając na jedno z pytań, nie omieszkał również wspomnieć o wynagrodzeniu dziennikarzy za rządów koalicji PO-PSL. Prezes PiS nawiązał do Beaty Tadli i Tomasza Lisa. Ten ostatni swego czasu wyjaśnił, że "jego wynagrodzenie" było również przeznaczone dla ok. 20 współtwórców programu.
Ile w takiej telewizji zarabiano przedtem? Na przykład pani Tadla, jej dochody, uwzględniając inflację, to jest ponad 1 mln 200 tys. złotych. Gdzie są te różnice? A nie zarabiała najwięcej. Pan Lis zarobił łącznie ok. 4 mln. [...] Te zarobki były znacznie wyższe niż te, o których teraz się mówi. A więc to jedno wielkie oszustwo i wprowadzanie Polaków w błąd - powiedział Kaczyński podczas konferencji.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Tomasz Lis w mocnych słowach odpowiedział na zarzuty Jarosława Kaczyńskiego
Głos w sprawie postanowił zabrać Tomasz Lis. Dziennikarz opublikował w mediach społecznościowych wpis, w którym dosadnie skrytykował wypowiedź prezesa PiS. Zasugerował, że w przypadku Jarosława Kaczyńskiego wolność słowa powinna być ograniczona...
Ja rozumiem, że Kaczyński 'broni wolności słowa', ale po dzisiejszej konferencji prasowej mam wrażenie, że korzystanie z niej przez niego może być samobójcze - ocenił.
Kto ma rację?