Gdy miesiąc temu Trybunał Konstytucyjny ogłosił decyzję o zaostrzeniu ustawy aborcyjnej, w całej Polsce zapanował chaos: wzburzeni obywatele wyszli na ulice, by przeciwstawić się bezdusznemu łamaniu praw kobiet. Doszło do tego, że 27 października na facebookowym profilu Prawa i Sprawiedliwości pojawiło się oświadczenie Jarosława Kaczyńskiego, w którym 71-latek odnosi się do ostatnich postanowień TK i wskazuje na "zagrożenie", jakie według niego stanowią walczące o swoje prawa kobiety.
Winą za wprowadzenie ustawy obarczono partię rządzącą, a w szczególności prezesa PiS i Kaję Godek. W rezultacie protestujący pojawili się zarówno pod domem wiceministra, jak i działaczki, dając upust swojej frustracji poprzez skandowanie obraźliwych haseł i mazanie wokół różnej maści "wiadomości".
Jak się okazuje, sytuacja była wtedy na tyle napięta, że ochrona Jarosława Kaczyńskiego musiała powziąć nadzwyczajne środki. W czwartek Gazeta Wyborcza podała, że 30 października, w przededniu zapowiadanych przez Strajk Kobiet "Dziadów" pod domem Kaczyńskiego, prezes Prawa i Sprawiedliwości został ewakuowany z Warszawy. Wyborcza podkreśla, że firma, która ochrania polityka, GROM Group, połączyła zapowiedź z anonimowymi groźbami zamachu otrzymywanymi regularnie przez Kaczyńskiego. Gazeta podaje również, że Kaczyński oczekiwał od policji "bardziej stanowczych działań". Firma Grom Group potraktowała jednak sprawę bardzo poważnie. Wzięła pod uwagę groźby kierowane pod adresem polityka i postanowiła przewieźć go do Czerwonego Boru niedaleko Łomży.
Informację tę skomentował na Twitterze senator Bogdan Klich, nie kryjąc swojej pogardy dla Kaczyńskiego.
Kaczyński w kamizelce kuloodpornej, pilnowany przez dziesiątki ochroniarzy, z ośrodka pod Łomżą, wydaje polecenia pacyfikowania protestów polskich kobiet. "Bohater" - napisał kąśliwie.
Wszystkiemu zaprzecza natomiast rzecznik PiS Anita Czerwińska, która również za pośrednictwem Twittera stwierdziła, że nic takiego nie miało miejsca.
Kłamstwo (...). Prezes PiS Jarosław Kaczyński podczas demonstracji 30 października był w domu. Doniesienia o wyjeździe poza Warszawę i kamizelce kuloodpornej są wierutną bzdurą. Przestańcie kłamać - czytamy.
Myślicie, że faktycznie mogło dojść do zamachu na Kaczyńskiego?