Lata temu Jarosław Kret i Beata Tadla sprawiali wrażenie zgranej pary, a media obiegły nawet plotki o ich domniemanych zaręczynach. Wszystko jednak prysło niczym bańka mydlana jeszcze przed końcem 2018 roku, gdy para rozstała się tuż przed udziałem w "Tańcu z gwiazdami". Ostatecznie dziennikarka wróciła do domu z Kryształową Kulą, a ośmieszony Kret odpadł w drugim odcinku.
Zobacz: Kret na kolanach BŁAGAŁ Tadlę o przebaczenie: "Beata powiedziała, żeby przestał robić szopki"
Na temat rozstania Beaty Tadli i Jarosława Kreta do dziś krąży wiele pogłosek. Nie jest jasne, co dokładnie ich poróżniło, ale pogodynek postanowił wyznać na prezentacji ramówki Polsatu, że ich związek to już przeszłość. Dziennikarka miała się o tym dowiedzieć od jednego z reporterów i podobno zareagowała niezwykle emocjonalnie. "Taniec z gwiazdami" był za to męką zarówno dla nich, jak i dla reszty ekipy.
Zwaśnieni byli kochankowie do dziś nie mają ze sobą kontaktu i układają sobie życie z nowymi partnerami. Wygląda na to, że coś jednak wciąż ich łączy, o czym donosi "Dobry tydzień". Chodzi mianowicie o luksusowy segment w warszawskim Wawrze za 900 tysięcy złotych, w który podobno obydwoje włożyli spore pieniądze. Niestety, rozstanie raczej nie sprzyja wspólnym zobowiązaniom.
Kret podobno przez trzy lata spłacał co miesiąc lwią część kredytu i regularnie dokładał się do kosztów wykończenia domu. Sęk w tym, że nieruchomość według aktu notarialnego należy do Beaty. Wiele wskazuje na to, że dziennikarka nadal mieszka w ich niegdyś wspólnym lokum - donosi tygodnik.
Ze słów informatora tabloidu wynika więc, jakoby to Kret spłacał zaciągnięte zadłużenie. Co ciekawe, w marcu 2018 roku w "Super Expressie" pojawił się głos przeciwny, a o sprawie wypowiadało się inne źródło, przedstawione czytelnikom jako "przyjaciel" pogodynka. Wtedy mówiło się, że to Jarek miga się od obowiązków, a Beata musi zarobić na ich kredyt.
Przez ostatnie miesiące Jarek znikał bez słowa wielokrotnie. Nie odzywał się, nie interesował Beatą, domem. Zostawiał ją ze wszystkimi obowiązkami, rachunkami, całą codziennością. Na jej głowie już od dawna jest kredyt na dom - cytowano wtedy słowa innego źródła.
Jak więc było naprawdę? Tego nie wiemy, ale "Dobry tydzień" ustalił, że byli kochankowie ponoć spotkali się z tego powodu w sądzie. Kilka miesięcy temu Kret miał wytoczyć Tadli proces, gdyż chce rzekomo odzyskać pieniądze, które zainwestował w segment. Nie ujawniono jednak, czy i jaki wyrok miałby zapaść w tej sprawie. Sam zainteresowany nie zdecydował się zabrać głosu, ale nie zaprzeczył, że spór z Beatą faktycznie przeniósł do sądu.
Nie mam ochoty tego komentować. O swoim życiu prywatnym nie będę mówił i nie wiem, co piszą na mój temat - twierdzi w rozmowie z Pomponikiem.
Tadla miała z kolei stwierdzić w komentarzu dla tego samego portalu, że zbyt absorbuje ją temat wojny na Ukrainie, toteż "jest w zupełnie innych emocjach i nie będzie rozmawiać o pierdołach".
Myślicie, że to sąd rozwiąże ich problem z "pierdołami"?
Dietetycy niszczą rady celebrytek, a Lidia Kopania swoją karierę