Wybory parlamentarne z 15 października spowodowały, że w Polsce doszło do zmiany władzy. Zaprzysiężony 13 grudnia przez Andrzeja Dudę na premiera Donald Tusk robi, co obiecywał w kampanii wyborczej - "odpolitycznia media publiczne". Z jakim skutkiem? Choć pierwotne decyzje ministra Bartłomieja Sienkiewicza budziły kontrowersje i skrajne emocje dziennikarzy, a przede wszystkim prawników, tak postawienie TVP, PAP i Polskiego Radia w stan likwidacji jest zgodne z jego kompetencjami. Nie zmienia to jednak faktu, że kanały Telewizji Polskiej nadają, ba, 29 grudnia wznowiono emisję TVP Info, jednak w nieco odmienionej formie.
ZOBACZ TEŻ: TYLKO NA PUDELKU: Magdalena Ogórek została zapytana o wynagrodzenia w TVP. Padniecie, jak zareagowała
W piątkowy wieczór widzów powitał Jarosław Kulczycki, który powrócił na Woronicza po kilkuletniej przerwie. Niewielu wie jednak, że zanim politycy PiS oraz ich ludzie przejęli władzę w TVP i zwolnili dziennikarza, mężczyzna przeżył prawdziwy koszmar...
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Jarosław Kulczycki przeżył koszmar 13 września 2015 roku
W pierwszej połowie września Jarosław Kulczycki wyjechał z drugą żoną i dwójką ich małych dzieci (1,5-rocznym Samborem i dwumiesięczną Różą) nad polskie morze. Spacerując 13 września po Ustce z Samborem, postanowił skontaktować się ze starszym synem. Filip nie odebrał.
Pomyślałem to, co zwykle myśli rodzić, kiedy dziecko nie odbiera: pewnie nic takiego, oddzwoni - wyznał kilka lat temu w rozmowie z magazynem "Pani".
Słoneczna niedziela mijała, a Kulczycki wybrał się z całą rodziną na plażę. W drodze odebrał telefon od byłej żony, matki 19-letniego syna. Kobieta miała tragiczne wieści. Poinformowała mężczyznę, że "Filip nie żyje".
Po latach opisywał, że był w szoku, nie dowierzał:
Nagle ściśnięte gardło. Pięść w żołądku, skurcz mięśni. Śmiertelne przerażenie. Wysiadłem [z samochodu - przyp. red.] i położyłem się na ziemi. Coś krzyczałem, ktoś przystanął, pytał, czy potrzebna mi pomoc. Dorota była z dziećmi w samochodzie - wspominał.
Jak zginął 19-letni syn Jarosława Kulczyckiego?
Jak później poinformował, do tragedii doszło na siłowni. 19-letni Filip, podnosząc sztangę, źle się poczuł. Okazało się, że ma migotanie komór, które doprowadziło do zatrzymania akcji serca. Mimo podjęcia szybkiej reanimacji przez instruktorów placówki życia nastolatka nie udało się uratować.
Pogrążonym w żałobie rodzicom Filipa zależało na wyjaśnieniu, co dokładnie się stało. Ekspertyzy miały wykazać, że 19-latek zmagał się z zapaleniem mięśnia sercowego, które zostało wywołane infekcją wirusową. Wcześniej nie odczuwał większego bólu, bo tego rodzaju choroba przebiega u młodych osób bezobjawowo. Ratownicy, którzy przybyli na siłownię po 12 minutach od zdarzenia, poinformowali, że chłopaka uratowałaby defibrylator użyty do 4 minut od utraty przytomności.