Z dokumentów sądowych, do których dotarł serwis Page Six, wynika, że Shawn Corey Carter, znany szerzej jako Jay-Z, wraz z Seanem "Diddy" Combsem, zostali oskarżeni o zgwałcenie 13-letniej dziewczynki po gali MTV Video Music Awards w 2000 r. Skarga cywilna złożona przez adwokata Tony'ego Buzbee z Teksasu rzuca nowe światło na sprawę, która dotychczas dotyczyła tylko Combsa.
Na reakcję rapera nie trzeba było długo czekać. W niedzielę na instagramowym profilu Roc Nation pojawiło się obszerne oświadczenie, w którym 55-latek oczywiście wszystkiemu zaprzecza i odgraża się, że pociągnie reprezentanta domniemanej ofiary do odpowiedzialności. Muzyk ubolewał nad tym, że afera odbije się na jego rodzinie, a w szczególności na nastoletniej Blue Ivy.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Na tym się nie skończyło. Kolejnego dnia Jay-Z złożył wniosek o oddalenie pozwu o gwałt przeciwko niemu i zwrócił się do sędziego o podanie do publicznej wiadomości nazwiska oskarżycielki. Według dokumentów sądowych uzyskanych w poniedziałek przez Page Six, Shawn Carter, twierdzi, że prawnik z Teksasu Tony Buzbee, który reprezentuje domniemaną ofiarę obu panów, prowadził od kilku miesięcy prowadził przeciwko niemu "kampanię wymuszenia".
Ta kampania była cyniczna i obliczona na wymuszenie zapłaty wygórowanej sumy pieniędzy – w przeciwnym razie oskarżony musiałby zapłacić X milionów dolarów, niezależnie od prawdy – czytamy w dokumencie. Kiedy pozwany odmówił zapłaty i zamiast tego podjął kroki w celu ustalenia swojej niewinności, anonimowa powódka i jej samopromujący się adwokat (którego nazwisko pojawiało się na pierwszych stronach gazet i na konferencjach prasowych) dołożyli wszelkich starań, aby uniemożliwić uczciwą obronę.
W ramach alternatywy Jay chce również, aby sąd oddalił pozew cywilny pod anonimowymi danymi "Jane Doe" przeciwko niemu "z uwagi na brak właściwości merytorycznej ze względu na brak ujawnionych danych powódki".
Skarżąca nie przedstawiła żadnego dowodu – żadnego oświadczenia pod przysięgą, oświadczenia ani konkretnego wsparcia faktycznego – aby ustalić rodzaj poważnej krzywdy niezbędnej do uzasadnienia pseudonimu – czytamy w dokumencie.
Z komunikatu prasowego wynika, że Jay twierdził, iż 6 grudnia "Buzbee zastosował taktykę desperacji i wydał tymczasowy zakaz zbliżania się przeciwko prawnikom Cartera, który ostatecznie został odrzucony przez sędziego". Tymczasem w oświadczeniu dla Page Six Buzbee stwierdził:
Wysłanie podstawowego pisma z żądaniem wszczęcia postępowania sądowego, a następnie złożenie pozwu nie jest wymuszeniem ani szantażem. Taka jest praktyka prawna.
Adwokat dodał, że "nie utkną w głupiej pobocznej zabawie, która ma na celu odwrócenie uwagi prawników od bardzo poważnych zarzutów wniesionych przez odważną kobietę".