Nie milkną echa na temat imponującego wyczynu Artura Baranowskiego. Pochodzący ze Śliwnik 28-latek stał się ikoną programu "Jeden z dziecięciu". W wyemitowanym kilka dni temu odcinku teleturnieju Baranowski odpowiedział poprawnie na komplet 40 pytań przygotowanych dla finalistów. Mężczyzna zdobył łącznie 803 punkty i tym samym pobił rekord programu. Niestety nie było mu dane powtórzyć tego osiągnięcia w piątkowym wielkim finale 140. edycji kultowego teleturnieju. Sołtys rodzinnej miejscowości uczestnika w rozmowie z Wirtualną Polską zdradził, że ten nie pojawił się na nagraniach do odcinka z powodu awarii samochodu. Internauci nie kryli rozczarowania.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Producenci "Jeden z dziesięciu" wydali oświadczenie. Wspomnieli o zasadach
Ku rozczarowaniu widzów, informacje o nieobecności Artura Baranowskiego się potwierdziły, a przykre wieści przekazał na początku finałowego odcinka sam Tadeusz Sznuk. Prowadzący zaznaczył, że "wszystko zależy od losu i wszystko może się zdarzyć". Krótka wypowiedź gospodarza teleturnieju nie usatysfakcjonowała fanów formatu, więc w mediach społecznościowych opublikowano oficjalne oświadczenie producentów "Jeden z dziesięciu".
Szanowni Państwo, ogromnie żałujemy, że Pan Artur Baranowski (...) nie pojawił się na nagraniu Wielkiego Finału 140. edycji programu. O swojej nieobecności poinformował nas telefonicznie w dniu nagrania. Wszyscy zawodnicy są informowani, że w przypadku niestawienia się na nagranie, tracą możliwość uczestnictwa w Wielkim Finale. W prawie 30-letniej historii programu takie nagłe nieobecności miały miejsce wielokrotnie - przekazano.
Burza w sieci po emisji wielkiego finału "Jeden z dziesięciu". Wszystko przez nieobecność Artura Baranowskiego
Pod postem z oświadczeniem pojawiło się mnóstwo komentarzy fanów teleturnieju. Wśród nich teorie na temat nieobecności Artura Baranowskiego...
Zasady zasadami, ale Pan Artur zrobił coś niesamowitego w półfinale (..). Taka sytuacja zdarza się niezwykle rzadko, więc podejście do awarii samochodu również powinno być potraktowane wyjątkowo ulgowo. Niesamowite, jak można zaprzepaścić mega oglądalność i szansę na wyjątkowe rozstrzygnięcia w finale i to z winy TVP. (...) Opcje są dwie: Pan Artur udowodnił coś sobie i zrezygnował z finału, bo nie chce całego szumu, jaki powstał w okół jego osoby, albo TVP zrezygnowało z jego udziału, żeby nie było jednostronnie i ''nudno''. Sama historia o awarii może być pretekstem, chociaż nie musi - czytamy w jednym z licznych wpisów.
Pojawiły się również propozycje działań, które według widzów powinna podjąć Telewizja Polska.
Jechał. Chciał wystąpić. Jednak złośliwość rzeczy martwych go pokonała. Moim zdaniem powinien mieć możliwość wystąpić w następnym finale. Myślę, że wiele osób liczy, iż Pani Prezes pozwoli Panu Arturowi, spełnić oczekiwania wielu wielu osób; Miłym i oczekiwanym gestem będzie zaproszenie Pana Artura do kolejnego finału; Można by zorganizować jakąś nieoficjalną "nagrodę pocieszenia" - sugerowali komentujący.
Niektórzy byli ostrzejsi w wyrażeniu rozczarowania...
Mam pytanie do Pani Prezes: Czy kiedykolwiek wcześniej wśród uczestników Wielkiego Finału mieliście państwo do czynienia z fenomenem uczestnika, który zgromadził w odcinku maksymalną ilość 803 punktów? Poza bzdurnymi regulaminami istnieje jeszcze coś takiego jak zdrowy rozsądek, a tego ewidentnie tutaj zabrakło - szkoda...; TVP i wszystko jasne, wyjątkowo krętacka stacja; Tylko takie oświadczenie tutaj powinien dać sam pan Tadeusz Sznuk i nie zgodzić się na emisję tego wielkiego finału. Duży niesmak - oburzali się fani programu.
Nie brakowało "głosów rozsądku" i wzmianek o regulaminie programu.
Regulamin to regulamin, szkoda, ale to w jego interesie było się pojawić; Regulamin jest regulaminem, nieobecności uczestników się zdarzają. Sytuacja dla mnie jasna i klarowna, co nie umniejsza wiedzy i podziwu dla Pana Artura. Niestety nie on pierwszy, nie ostatni, a teleturniej musi trwać - podkreślali internauci.
Spodziewaliście się tak wielkiego poruszenia sprawą?