Artur Baranowski jest obecnie jedną z najbardziej rozpoznawalnych postaci w polskich mediach. Niedawno mężczyzna pobił rekord w teleturnieju "Jeden z dziesięciu". Odpowiedział bezbłędnie na trzy finałowe pytania, po czym przyjął "na siebie" wszystkie następne i wygrał.
Nic więc dziwnego, że widzowie z niecierpliwością wyczekiwali wielkiego finału z udziałem Baranowskiego. Jakże wielkim rozczarowaniem okazała się wiadomość o niedotarciu Artura do studia. Uczestnik nie stawił się na planie, ponieważ w trakcie podróży zepsuł mu się samochód. Zgodnie z regulaminem "Jeden z dziesięciu" finał odbył się bez niego.
[...] Wszyscy zawodnicy są informowani, że w przypadku niestawienia się na nagraniu, tracą możliwość uczestnictwa w wielkim finale. W prawie 30-letniej historii programu takie nagłe nieobecności miały miejsce wielokrotnie, choćby jesienią ubiegłego roku, kiedy również Wielki Finał 134. edycji został rozstrzygnięty wśród dziewięciu zawodników - czytamy w oświadczeniu podpisanym przez Annę Brzywczy, prezes zarządu Euromedia TV.
Były zwycięzca "Jeden z dziesięciu" komentuje nieobecność Artura Baranowskiego w finale teleturnieju. Nawiązał do reakcji internautów
Fani programu nie kryli oburzenia wobec zachowania pracowników stacji względem rekordzisty. Głos w sprawie zabrał również były zwycięzca teleturnieju. Wiktor Strzelczyk uważa, że internauci reagują przesadnie, ponieważ regulamin uwzględnia takową sytuację, która miała już miejsce wielokrotnie. Mężczyzna nie omieszkał odnieść się do własnych doświadczeń.
W mediach społecznościowych piszą, że producent powinien przełożyć nagranie lub "wysłać helikopter". Ja przed swoimi nagraniami przyjeżdżałem do Lublina dzień wcześniej. To byłaby dla Pana Artura dobra inwestycja. Tak czy siak, jest gigantem - napisał na Twitterze uczestnik, który wygrał grę w październiku ubiegłego roku.
Jeden z internautów wyjaśnił, dlaczego dla Artura Baranowskiego powinno zrobić się wyjątek.
Ale chyba rozumiesz tę subtelną różnicę, dlaczego nikt by się tego śmigłowca dla Ciebie nie domagał? - czytamy na Twitterze.
Strzelczyk postanowił odpowiedzieć na komentarz.
Nie rozumiem, bo regulamin jest jednakowy dla wszystkich. Poczytaj oświadczenie producenta. Zdarza się. Kilkanaście razy już się tak zdarzyło, że w finałach nie było kompletu. Ale regulamin mówi jasno - dodał.