Odkąd nieoczekiwanie zakończyło się z pozoru idealne małżeństwo Angeliny Jolie i Brada Pitta, fani doszukują się potencjalnych nowych "drugich połówek" zarówno w życiu aktorki, jak i jej byłego męża.
Choć w przypadku gwiazdora głośno było ostatnio o jego rzekomej nowej dziewczynie, niemieckiej modelce z polskimi korzeniami, wciąż jak bumerang powraca temat zażyłości 56-latka z Jennifer Aniston.
O tym, że po rozstaniu nie żywią do siebie urazy, eksmałżonkowie udowadniali już kilkukrotnie. Ostatnio po raz kolejny pokazali, że czas potrafi leczyć rany, gdy zdecydowali się na pracę nad wspólnym projektem, w którym udział wzięły także inne hollywoodzkie gwiazdy.
Zobacz też: "Zaprzyjaźnieni" Jennifer Aniston i Brad Pitt wystąpili RAZEM na wideokonferencji (FOTO)
Okazuje się, że podczas akcji charytatywnej na rzecz walki z koronawirusem, która polegała na odczytaniu przez znanych aktorów dialogów z filmu Beztroskie lata w Ridgemont High, była para musiała odegrać jedną z najbardziej zawstydzających scen. Aniston wcieliła się w rolę zakochanej w granej przez Pitta postaci, Brada Lindy.
Cześć Brad, wiesz, że zawsze uważałam cię za uroczego faceta? Jesteś taki seksowny - możemy usłyszeć, jak, odgrywająca jedną ze scenek aktorka zwraca się do swojego byłego.
W przeciwieństwie jednak do Phoebe Cates, która w produkcji z 1982 roku wcielała się w rolę Lindy, Jennifer nie zdecydowała się wystąpić topless. 51-latka pokusiła się jedynie o górę od bikini założoną na białą koszulkę.
Gdy w sieci pojawiły się nagrania "flirtujących" podczas wideorozmowy eks, zaroiło się od komentarzy wielbicieli duetu Jennifer-Brad:
"Super widzieć ich razem", "Wciąż coś między nimi jest... Widać to po jego uśmiechu", "Ich powrót do siebie ocaliłby rok 2020!", "Nie mogliby po prostu znów być razem?" - zachwycają się wspólnym występem byłych małżonków internauci.
Też uważacie, że między nimi wciąż iskrzy?