Jennifer Aniston święci triumfy w Hollywood od ponad trzech dekad i nic nie wskazuje na to, żeby szybko miało się to zmienić. Aktorka wciąż jest rozchwytywana przez najlepszych producentów w fabryce snów, a wierni fani tłumnie chodzą do kin na filmy z jej udziałem. O popularności gwiazdy świadczyć może fakt, że obecnie zaangażowana jest w pięć dużych projektów, które w kolejnych latach zadebiutują na srebrnym ekranie.
Ogromne zainteresowanie opinii publicznej niezmiennie budzi też życie osobiste Aniston. Była żona Brada Pitta przez kilka lat związana była z aktorem Justinem Theroux, z którym zresztą stanęła na ślubnym kobiercu. Małżeństwo wytrzymało zaledwie dwa lata, a nauczona błędami przeszłości 52-latka stara się dziś nie poruszać w wywiadach tematu związków. Ostatnio Amerykanka napomknęła jedynie, że ma spore wymagania odnośnie potencjalnego partnera.
Na fali popularności Aniston pojawiła się właśnie w sesji okładkowej grudniowego numeru "The Hollywood Reporter", której towarzyszył wywiad. Gwiazda przyznała w nim, że trudno jej się odnaleźć w dzisiejszym Hollywood, gdzie twoją wartość mierzy się poprzez ilość "lajków".
Nie wiem już, czym jest branża - stwierdziła. To nie jest ta sama branża, co kiedyś. To już nie jest takie efektowne. Powoli wszystko zaczyna się kręcić wokół obserwujących na TikToku i Instagramie. Teraz robimy tak, że zatrudniamy na podstawie obserwujących, a nie talentów? Ojej. Ja tracę już kontakt. Nie potrafię powiedzieć: "Zamierzam być na czasie i założę sobie TikToka".
Rozmówca aktorki chciał też wiedzieć, jak Jen radzi sobie z medialnym szumem, który wokół siebie wywołuje, a także pojawiającymi się od lat w mediach plotkami na swój temat. 52-latkę najbardziej boli, gdy do mediów niczym bumerang powraca pytanie, dlaczego gwiazda nigdy nie zdecydowała się na macierzyństwo.
Więc znikasz tak często, jak możesz - zaczęła Aniston. Dobrze się bawisz, przyjmujesz te dziwne role, g*wno cię to wszystko obchodzi, dobrze się bawisz, pamiętasz, że masz wspaniałą grupę przyjaciół, że jesteś uprzywilejowany i robisz to, co najlepiej potrafisz. Traktowałam to wszystko bardzo osobiście - plotki o ciąży i całe założenie "Och, wybrała karierę, a nie dzieci". Myślałam sobie: "Nie masz pojęcia, co dzieje się w moim życiu, z moim zdrowiem, dlaczego nie mogę... czy mogę mieć dzieci?". Nikt nic na ten temat nie wiedział, a to było naprawdę bolesne i po prostu paskudne.
Współczujecie jej?
Dlaczego nie piszemy o Dodzie?