Nie da się ukryć, że Jennifer Lopez znalazła się w opłakanej sytuacji. Problemy w jej życiu osobistym splatają się z tymi zawodowymi, a media już wieszczą jej nieuchronny koniec kariery. W tym jakże trudnym momencie diwa nie może liczyć na wsparcie Bena Afflecka, który ma jej ponoć serdecznie dość. Kryzys w związku fatalnie odbija się na samopoczuciu gwiazdy, co znajduje odzwierciedlenie w jej zachowaniu: słynącej ze swojej dyscypliny wokalistce coraz trudniej ma przychodzić panowanie nad sobą. Nic dziwnego, że piosenkarka zdecydowała się ostatnio na samotny wypad do Europy.
Po wizycie na Sycylii, gdzie wypłynęła w rejs prywatnym jachtem, gwiazdę czekała kolejna podróż. Uchodząca za "ikonę stylu" artystka nie mogła sobie odpuścić obecności na paryskim Tygodniu Mody Haute Couture, w ramach którego w poniedziałek odbył się pokaz Diora.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Jennifer Lopez "przyłapana" w klasie ekonomicznej
Tymczasem amerykańskie media donoszą, że J.Lo postanowiła "zacisnąć pasa" w obliczu nieuchronnego rozwodu widniejącego na horyzoncie. Dowodem świadczącym o takim rozwoju wypadków ma być fakt, że przedostając się z Neapolu do Paryża jedna z najsłynniejszych osób na świecie wybrała lot klasą ekonomiczną. Biorąc pod uwagę, że Latynoska dorobiła się setek milionów dolarów i na ogół lata prywatnym jetem, taka decyzja może zaskoczyć, szczególnie że możliwy był zakup miejsca w klasie biznes.
54-latka została dostrzeżona na lotnisku przez współpodróżnych, gdy ustawiła się w kolejce z resztą "śmiertelników", by po chwili zająć w samolocie miejsce przy oknie. Artystka wydawała się być w dobrym nastroju. Lopez miała na sobie białą bluzę i pasujące do niej spodnie dresowe. Pół twarzy zasłaniały jej okulary przeciwsłoneczne. W samolocie nie była jednak sama. Na miejscu obok położyła ogromną torbę podróżną, a przy przejściu siedział natomiast jej ochroniarz.
Myślicie, że faktycznie szykuje się na sądową batalię z Affleckiem?