Greta Thunberg dała się poznać światu, kiedy zorganizowała samotny strajk pod szwedzkim parlamentem. 15-letnia wówczas dziewczynka chciała w ten sposób zwrócić uwagę na problem nadmiernej emisji dwutlenku węgla. Wkrótce do nastolatki przyłączyły się rzesze innych, głównie młodych osób, w efekcie czego powstała inicjatywa Młodzieżowy Strajk Klimatyczny.
Dziś Greta jest cenioną aktywistką, która o klimacie rozmawia z* Leonardo DiCaprio*. Głośnym echem odbiło się też jej przemówienie na szczycie ONZ, w którym oskarżyła światowych liderów o to, że "ukradli jej marzenia i dzieciństwo" oraz zaapelowała o podjęcie natychmiastowych działań w celu uchronienia naturalnego środowiska przed całkowitą degradacją.
Błyskawiczny rozgłos, jaki zdobyła, przyczynił się też oczywiście do tego, że pod adresem chorej na zespół Aspergera dziewczynki zaczęły się pojawiać głosy krytyki. Po jej wspomnianym wystąpieniu na szczycie ONZ z Thunberg drwił chociażby Donald Trump, który opublikował jej zdjęcie ze skrzywioną miną i podpisał je: "Ona wygląda na bardzo szczęśliwą młodą dziewczynę, z nadzieją spoglądającą w jasną i wspaniałą przyszłość. Jak miło to widzieć!".
Do krytykujących nastolatki dołączył teraz znany dziennikarz motoryzacyjny Jeremy Clarkson. Były prowadzący "Top Gear", nie przebierając w słowach, stwierdził, że przez młodą Szwedkę nastolatki na całym świecie przestały interesować się samochodami.
"W szkołach wbijają im do głowy, że samochody są złe. Wiedzą to, zanim nauczą się mówić "mama i tata". Żadna ze znanych mi osób poniżej 25. roku życia w najmniejszym stopniu nie interesuje się motoryzacją. Greta Thunberg zabiła pokazy samochodowe" - żalił się w "The Sun".
Dalej były już tylko ostrzej.
"To idiotka. Opowiadanie dookoła, że wszyscy umrzemy, niczego nie rozwiąże. To nie ma sensu. Mógłbym w tej chwili pożyczyć 50-metrowy jacht i popłynąć do Stanów i nakrzyczeć na Trumpa. Po co? Niczego tym nie osiągnę" - skwitował.
Słowa Clarksona wywołały niemałe poruszenie w sieci. Większość internautów jest oburzonych jego słowami i ripostuje, że "to on sam jest idiotą". Dziennikarz twardo trzyma się swojego stanowiska i zapewnia, że nie zamierza za nic przepraszać.
Myślicie, że nazywanie szesnastolatki "idiotką" to odpowiedni kierunek dyskursu, jaki powinien toczyć się w sprawie zmian klimatycznych?