W przypadku Grety Thunberg można mówić o prawdziwym fenomenie. Po samotnym strajku pod szwedzkim parlamentem, który miał miejsce w czerwcu tego roku, 15-latka nieoczekiwanie stała się symbolem walki z degradacją ekosystemu. Wojująca Szwedka błyskawicznie podbiła serca dbających o ekologię celebrytów, a Leonardo DiCaprio określił chorą na zespół Aspergera dziewczynkę mianem** "liderki naszych czasów", a spotkanie z nią - **zaszczytem.
Jak można było się domyślić, nie wszyscy ulegli "urokowi" Thunberg. Do krytykantów nastolatki dołączył niedawno znany dziennikarz motoryzacyjny Jeremy Clarkson. Były prowadzący "Top Gear", nie przebierając w słowach, stwierdził, że "przez młodą Szwedkę nastolatki na całym świecie przestały interesować się samochodami".
Po niefortunnej wypowiedzi na 59-latka spadła fala krytyki - Brytyjczyka oskarżono o szykanowanie nastolatki.
"Jest szalona i niebezpieczna, a jej idiotyzm sprawia, że małe dzieci mają bezsenne noce" - powiedział w wywiadzie dla autralijskiej telewizji. "Myślę, że powinna wrócić do szkoły i się zamknąć. Jest po prostu dziwną, rozkapryszoną Szwedką. Nic nie da się osiągnąć, żeglując po oceanie na jachcie z silnikiem Diesla, a następnie kłamiąc na temat silnika Diesla. A teraz ta dziwna Szwedka straszy nas, że umrzemy, więc dzięki niej wszyscy jesteśmy tego teraz świadomi. Ale zamiast skakać tylko w górę i na dół i wymachiwać rękami, mogłaby powiedzieć: "Cholera jasna, ogień! Zobaczcie, co zmiana klimatu zrobiła w tych miejscach".