Początek roku okazał się dla Jeremy'ego Rennera bardzo trudny. Gwiazdor Marvela nieomal nie zginął w starciu z pługiem śnieżnym, który przemieszczał się po drodze bez kierowcy. Renner chciał wskoczyć do maszyny, aby przejąć nad nią kontrolę, jednak to się nie udało. Finalnie doszło do wypadku. Aktor trafił do szpitala z powaznymi obrażeniami. Miał ponad 30 złamań i musiał przejść dwie skomplikowane operacje.
Aktor przez kilka miesięcy musiał dochodzić do siebie. W domu czekały go wizyty rehabilitanta, przy pomocy którego walczył o swój powrót do sprawności. Sam jednak nie wypowiadał się w kwestii wypadku, który - jak ujawnił później raport policji - okazał się próbą ratunku jego siostrzeńca. Mężczyzna utknął samochodem w zaspie śniegu, a Renner pojechał do niego ratrakiem, aby pomóc mu wydostać pojazd. Aktor wychodząc z maszyny, nie zaciągnął awaryjnego hamulca, a wadliwa maszyna ruszyła wtedy w kierunku jego krewniaka.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Gdybym był tam sam, to najpewniej bym zginął. Z pewnością bym zginął. Dobrze, że był tam mój siostrzeniec Alex. Potem nadciągnęła reszta - relacjonował w najnowszym wywiadzie z Diane Sawyer.
Jeremy Renner w pierwszym wywiadzie po tragicznym wypadku z pługiem śnieżnym
ABC News przeprowadziło z Rennerem wywiad, który wyemitowany zostanie w czwartek. "Opowieść o terrorze, przetrwaniu i triumfie" to pierwszy oficjalny komentarz aktora w sprawie minionych wydarzeń.
Kiedy byłem w stanie krytycznym, w notatniku w telefonie pisałem swoje ostatnie słowa dla moich najbliższych - mówił ze łzami. Byłem świadomy każdego momentu. Pamiętam cały ten ból, ale zrobiłbym to ponownie, bo maszyna szła prosto na mojego siostrzeńca.
W zwiastunie wywiadu gwiazdor przyznał również, że przeszedł długą drogę do miejsca w którym się obecnie znajduje. Jeremy wyznał przed kamerami, że wtedy postanowił przeżyć, a ta myśl i pomoc ze strony najbliższych pomogła mu dojść do siebie.