Na początku lutego media obiegła wiadomość o śmierci Katarzyny Lenhardt. Modelka prawdopodobnie odebrała sobie życie niedługo po rozstaniu z piłkarzem Jeromem Boatengiem. 26-latka osierociła 6-letniego synka.
Od jakiegoś czasu w mediach regularnie pojawiają się nowe doniesienia w sprawie śmierci Katarzyny Lenhardt. Zdecydowanie najwięcej emocji wzbudzają kulisy związku modelki z Jeromem Boatengiem - para rozstała się bowiem w atmosferze skandalu. Gwiazdor Bayernu Monachium publicznie zarzucił byłej ukochanej próby szantażu, problemy z alkoholem oraz rozbicie jego poprzedniego związku. Lenhardt utrzymywała natomiast, że partner zdradzał ją i oszukiwał. Przypuszcza się, że to właśnie przez publiczne pranie brudów Kasia targnęła się na własne życie.
Ostatnio sprawie Lenhardt postanowił przyjrzeć się niemiecki Bild. Według dziennika niedługo przed śmiercią Kasia miała podpisać dokument, który zobowiązywał ją do milczenia na temat związku z piłkarzem Bayernu.
Można w nim przeczytać, że modelka zgodziła się do "zachowania absolutnej ciszy" ws. relacji z Boatengiem - piszą dziennikarze Bilda.
Umowa między Boatengiem a Lenhardt została ponoć podpisana 25 stycznia - dwa tygodnie przed śmiercią modelki. Jak donosi niemiecki dziennik, gdyby Kasia zdecydowała się złamać podpisaną obietnicę milczenia, mogłaby ponieść dotkliwe konsekwencje. W dokumencie znalazł się bowiem zapis, w myśl którego Boateng mógł zażądać od byłej ukochanej pokaźnego odszkodowania w przypadku naruszenia przez nią warunków umowy.
Sam Boateng nie chciał komentować doniesień Bilda. Na milczenie zdecydowali się również bliscy Katarzyny Lenhardt.
Zobacz również: Była dziewczyna Jerome Boatenga otwiera się na temat piłkarza: "Tacy faceci jak on BAWIĄ SIĘ życiem kobiet"