Jeszcze jakiś czas temu Jerzy Bralczyk raczej nie uchodził za osobę, której opinie budzą w narodzie skrajne emocje. Wszystko zmieniło się przy okazji dyskusji na temat tego, jak mówimy o zwierzętach. W programie TVP Info "100 pytań do..." twierdził, że "adoptowanie zwierząt" czy to, że "pies zmarł", jest dla niego obce z perspektywy językoznawcy.
Jerzy Bralczyk zapytany o słowo "Murzyn". Tak odpowiedział
Wypowiedź językoznawcy wywołała w internecie żywą dyskusję, a pod jego adresem padło wiele gorzkich słów. Dziennikarze nie tracą więc czasu i już pytają Bralczyka o zdanie na temat kolejnych określeń, które, delikatnie mówiąc, są przez niektórych uznawane za kontrowersyjne.
Zobacz także: Katarzyna Dowbor reaguje na słowa Jerzego Bralczyka o "zdychającym psie": "To poniżające, lekceważące i obraźliwe!"
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
I tak oto redakcja Kozaczka postanowiła wypytać pana Jerzego o słowo "Murzyn", które niektórzy uznają dziś za archaiczne, a wręcz obraźliwe. Okazuje się, że językoznawca nie ma z tym określeniem negatywnych konotacji.
To jest językowo oczywiście poprawne, bo w polszczyźnie funkcjonowało od bardzo dawna. W moim leksykonie indywidualnym ono także istnieje, nie wykreśliłem go między innymi dlatego, że dla mnie nie ma to żadnych negatywnych skojarzeń. Dla mnie jest to określenie po prostu pewnych cech fizycznych, które, kiedy ludzi postrzegamy, dominują. Kiedy widzę osobę czarnoskórą, to w moim języku czy w moim mózgu od razu otwiera się klapka ze słowem "Murzyn". I tak pewnie do śmierci będę miał. Bardzo często, za mojego pokolenia także, bycie "Murzynem" było czymś atrakcyjnie egzotycznym. Pamiętam, jak w 1955 roku pojawili się ludzie czarnoskórzy przy okazji wielkiego święta młodzieży, jak bardzo byli oni popularni i jak bardzo się chciało być "Murzynem" nawet.
Na koniec wypowiedzi zaznaczył natomiast, że to niedobrze, jeśli ktoś używa wspomnianego określenia w znaczeniu pejoratywnym. Jeżeli natomiast nie ma nic złego na myśli, to już co innego.
Niedobrze jest, jeśli ktoś używa słów z chęcią dokuczenia komuś, obrażenia. Natomiast jeśli używa tego dlatego, że dla niego jest to zwykłe, potoczne określenie, to w tym nic złego nie widzę.
Warto wspomnieć, że używania słowa "Murzyn" odradzało już wielu językoznawców czy ekspertów. Profesor Uniwersytetu Warszawskiego dr hab. Marek Łaziński wskazywał na przykład, że jest to określenie archaiczne i nie warto go stosować chociażby ze względu na szacunek do wrażliwości odbiorców. W swojej opinii nie był zresztą odosobniony.