Jurek Owsiak dwukrotnie w minionych latach był zgłaszany do nagrody - przez posłankę Joannę Schmidt oraz przez prof. Adama Grzegorczyka. Oba wnioski spotkały się z akceptacją, lecz nie przyniosły nagrody. W tym roku kandydaturę Owsiaka zgłosił w styczniu dziennikarz Rafał Collins.
Szybko pojawiły się komentarze mówiące o małych szansach Polaka, ponieważ komitet noblowski nie nagradza bowiem działalności charytatywnej. Wyjątkiem był rok 1979, kiedy to odznaczenie przyznano Matce Teresy z Kalkuty.
Owsiak docenia ten gest, uważa jednak, że nagroda powinna trafić do osób walczących o wolność, prześladowanych lub pomagających ludziom represjonowanym. Działacz podkreślił, że Pokojowa Nagroda Nobla jest nieadekwatna do działalności prowadzonej przez jego fundację i powinna trafić w ręce osób walczących o wolność lub prześladowanych. Jerzy Owsiak zaznacza też, że w ostatnich latach znaczenie i prestiż nagrody istotnie zmalały.