Nie ma w naszym kraju osoby, która na bezinteresownym pomaganiu zna się bardziej od Jerzego Owsiaka. Nikogo nie powinno więc dziwić, że organizator Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy zaangażował się w pomoc Ukrainie. Jego fundacja od kilku dni jest w kontakcie z największymi organizacjami pozarządowymi niosącymi pomoc uchodźcom uciekającym z kraju pogrążonego w wojnie. Jurek zapowiedział też, że cały dochód z jednego procenta podatku (przekazanego przez polskich podatników na WOŚP) przeznaczy na wsparcie dla naszych wschodnich sąsiadów.
W środę Owsiak gościł w programie "Fakty po faktach", gdzie opowiedział między innymi o tym, dlaczego według niego Polacy są tak pomocni względem Ukraińców.
Kilka miesięcy temu też mieliśmy kryzys na granicy, białorusko-polskiej. Ci ludzie takiej miłości nie dostali - zauważa. Ja utożsamiam się bardzo z ludźmi z Ukrainy. To są nasze dzieci, to jesteśmy my, z naszych pomysłów na życie. To są moi przyjaciele, którzy grają z nami na festiwalu. Tam zawsze gra jakaś ukraińska kapela. Oni tak samo się bawią, noszą takie same długie włosy, są tak samo wytatuowani, żyją takim samym życiem - wyjaśnił w programie TVN24, ubolewając nad tym, co dzieje się w Ukrainie:
Ale dzisiaj są na froncie, noszą mundury.
Następnie 68-latek zaczął mówić, o tym, jak jego kolega wysłał zaprzyjaźnionym Ukraińcom wiadomość na temat pomocy udzielonej przez WOŚP:
Dzisiaj jeden z kolegów wysłał im SMS-a, zobacz co zrobiła fundacja, a oni... - w tym momencie przerwał, bowiem nie był w stanie dalej mówić. Jerzy zaczął płakać, chowając twarz w dłoniach.
Przepraszam - powiedział po chwili. Tyle potrzebują. Naszego wsparcia - skwitował ze łzami w oczach.