Jerzy Stuhr w ostatnich latach zmagał się z poważnymi problemami ze zdrowiem. Niepokojące doniesienia na ten temat pojawiały się już w 2011 roku, gdy aktor musiał stoczyć ciężką walkę z nowotworem przełyku. Pięć lat później Stuhr był hospitalizowany z podejrzeniem zawału, a w poniedziałek ogólnopolskie media poinformowały, że ponownie trafił do szpitala, tym razem z podejrzeniem udaru mózgu.
O nagłej hospitalizacji aktora poinformował Super Express, który powoływał się na słowa jego przyjaciela, Jerzego Radziwiłowicza. Jerzy Stuhr mógł oczywiście liczyć na wsparcie rodziny i znanych znajomych, jednak nie wszyscy okazali się na tyle dobroduszni. Okazję do zakpienia z jego choroby wykorzystał bowiem Rafał Ziemkiewicz, który pokusił się o niezwykle obrzydliwy komentarz.
Teraz poznajemy z kolei więcej szczegółów sprawy, o których ponownie poinformował opinię publiczną Super Express. Z doniesień tabloidu dowiadujemy się, że Stuhr przeszedł udar w niedzielę wieczorem i trafił do szpitala w Nowym Targu. Stamtąd z kolei został przeniesiony do Uniwersyteckiego Szpitala w Krakowie, dokąd przetransportowano go helikopterem. Każda minuta była tu kluczowa, dlatego nie zaryzykowano transportu ambulansem.
Organizm Stuhra jest osłabiony, co nie ułatwia szybkiej regeneracji. Na razie trzeba czekać, bowiem przez pierwsze dni lekarze nie mogą stanowczo stwierdzić, jakie skutki uboczne wywołał udar mózgu. Często bywa tak, że paraliż ciała czy mowy bywa przejściowym skutkiem ogólnego wstrząsu dla organizmu. Bywa również i tak, że niektóre zaburzenia okazują się nieodwracalne - czytamy na łamach tabloidu.
Na ten moment o stanie zdrowia aktora wiadomo stosunkowo niewiele. Jego rodzina postanowiła jednak wydać oświadczenie, które przekazano Polskiej Agencji Prasowej.
Najbliższe dni okażą się kluczowe, zatem prosimy o dobre myśli i o uszanowanie naszej prywatności w tym trudnym momencie - poinformowano w krótkim komunikacie.
Pudelek trzyma kciuki i życzy szybkiego powrotu do zdrowia.