W połowie października media poinformowały, że w Krakowie znany aktor prowadził czarnego lexusa w stanie nietrzeźwości i potrącił motocyklistę. Poszkodowany miał wówczas zeznać, że kierowca miał odjechać z miejsca zdarzenia i zatrzymać się dopiero po jego interwencji. Alkomat wykazał wtedy 0,7 promila alkoholu w wydychanym powietrzu. Rzeczonym kierowcą okazał się Jerzy S.
Jerzy S. zeznawał w sprawie jazdy w stanie nietrzeźwości
Choć do kolizji doszło 17 października, to Jerzy S. musiał długo czekać na przesłuchanie w sprawie. Wynikało to z konieczności uzyskania informacji na temat obrażeń, których doznał potrącony motocyklista. To od nich zależało bowiem, jaka będzie kwalifikacja czynu w sprawie. "Fakt" niedawno donosił, że aktor będzie zeznawać jeszcze w listopadzie tego roku.
Teraz dowiadujemy się, że aktor został już przesłuchany, co potwierdziło wspomniane medium. Tabloid ujawnia też, co działo się w krakowskiej prokuraturze, gdzie aktor musiał tłumaczyć się z jazdy pod wpływem.
Zeznania Jerzego S. w prokuraturze. Zaskakujące słowa aktora
Jak twierdzi w rozmowie z "Faktem" rzecznik krakowskiej prokuratury, prok. Janusz Hnatko, gwiazdor przyznał się do stawianego mu zarzutu jazdy w stanie nietrzeźwości. Aktor miał wsiąść za kółko na kilka godzin po spożyciu alkoholu, gdyż przypomniano mu o pilnym spotkaniu.
Jerzy S. został przesłuchany w charakterze podejrzanego i złożył obszerne wyjaśnienia. Przede wszystkim przyznał się do tego, że prowadził pojazd pod wpływem alkoholu. Wynikało to z faktu, że wcześniej był umówiony z pewną osobą, która przypomniała mu o tym spotkaniu nagle. Czując się dobrze, po kilku godzinach od spożycia alkoholu, wsiadł do samochodu i jechał na to spotkanie. Doszło do zdarzenia z udziałem kierującego motocyklem - przekazano dziennikarzom.
Choć na początku Jerzemu groziły dużo cięższe oskarżenia, w tym ucieczka z miejsca zdarzenia, to ostatecznie skończyło się jedynie na zarzucie jazdy pod wpływem alkoholu.
Dla nas najistotniejsze w tej sprawie było stwierdzenie, czy mamy do czynienia z wypadkiem drogowym i ewentualnie ucieczką z miejsca wypadku drogowego z ich konsekwencjami, czy też nie. W tej sprawie nie stwierdzono, by były tam obrażenia, które trwałyby powyżej 7 dni. Nie ma więc mowy o wypadku drogowym i o ucieczce z miejsca wypadku drogowego. Mamy zarzut prowadzenia pojazdu w stanie nietrzeźwości.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Jak natomiast wyglądało zdarzenie z jego perspektywy? Jak twierdzi rozmówca tabloidu, aktor widział motocyklistę, jednak nie zauważył, aby doszło do kontaktu między nimi. Co ciekawe, tata Macieja miał odczuwać pewien dyskomfort ze strony wspomnianego mężczyzny. Wszystko przez to, że ten głośno do niego krzyczał.
Kierujący motocyklem, jadący prawidłowo, miał kontakt z pojazdem osobowym. I to jest właściwie całe zdarzenie. Później, z uwagi na to, że podejrzany twierdzi, że nie widział i nie słyszał, aby doszło do kontaktu, który wymagał, aby zatrzymał się, kontynuował jazdę. Widział osobę krzyczącą do niego. Przebieg tego zdarzenia potwierdza także zabezpieczony materiał dowodowy w postaci nagrania, którego dokonał pokrzywdzony. On widział tę osobę, widział, że coś do niego krzyczy, ale nie odczuwał, że doszło do poważnego kontaktu, który wymagałby zatrzymania w jakimś momencie. W dodatku w jakiś sposób stwierdza, że obawiał się tego mężczyzny, bo ten krzyczał coś do niego głośno.
Czynności procesowe wciąż trwają. Aktorowi grozi grzywna, kara ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do 2 lat.