W nocy z 12 na 13 lipca Jerzy Stuhr trafił do szpitala z podejrzeniem udaru mózgu. Jego stan określany był jako poważny. Niezbędne było błyskawiczne przetransportowanie aktora helikopterem do szpitala.
Na szczęście dwa tygodnie temu 73-latek wrócił do domu. Doniesienia te potwierdziła jego żona, Barbara.
Mąż został dziś wypisany ze Szpitala Uniwersyteckiego. Czuje się dobrze, właśnie jedziemy do domu - mówiła w rozmowie z Gazetą Wyborczą.
Do poprawiającego się stanu zdrowia aktora postanowił też odnieść się jego syn. Maciej Stuhr podziękował fanom za wsparcie w tych trudnych chwilach. Skierował też pod ich adresem przestrogę - uczulił, by w momentach, gdy z daną osobą dzieje się coś niepokojącego, błyskawicznie reagować.
Wszystko wskazuje na to, że Jerzy Stuhr odzyskał już niemal pełnię sił. Ostatnio aktor spotkał się z Tomaszem Lisem. W wywiadzie, który ukazał się na łamach Newsweeka, dziennikarz nie omieszkał pochwalić się zdjęciem ze spotkania.
A Pan Jerzy generalnie w dobrej formie, z radością donoszę - pisze na Twitterze Lis, który niedawno sam zmagał się z poważnymi problemami zdrowotnymi.
W wywiadzie Stuhr zaznacza, że choć mógł już wrócić do domu, teraz czeka go intensywna rehabilitacja:
Zawał to panika, ogromny stres. W onkologii z kolei czai się to w człowieku, tli i jest obawa przed eksplozją. A tutaj takiego stresu nie ma, czeka mnie pełna rehabilitacja, że tak powiem, narządu mowy - podkreśla aktor i wspomina: Przez pierwsze dwa, trzy dni ciągle myślałem, że jestem w saunie. Tak było gorąco. To było szczęście w tym wszystkim, że tak szybko zareagowano...
Stuhr zdradza, że wciąż ma problemy z wypowiadaniem pewnych sylab:
Dopiero na drugi dzień po tomografii i różnych badaniach nagle nie potrafiłem skoordynować mowy. Ciągle jakby mieszają mi się sylaby, ale to pomału przemija - zdradza aktor.
Jerzy Stuhr wspomina też moment, w którym doszło do feralnego zdarzenia. Aktor źle się poczuł w dniu 2. tury wyborów prezydenckich.
Była 21.00 i słupki sondażowe skoczyły. Żona zobaczyła, że się pochyliłem, jeszcze sam zszedłem po schodach, nie wiedziałem, co się dzieje, ale wiedziałem, że ktoś do mnie mówi - wraca wspomnieniami do dramatycznego wieczoru. Następnie, odnosząc się do wyniku głosowania, aktor mówi, że nie wiąże emocji politycznych z tym, co wydarzyło się w jego życiu:
Czysty przypadek. Jak robię dzisiaj retrospekcję, to była fatalna niedziela. Ledwo się do szkoły dowlekłem, gdzie głosowaliśmy. Wynik wyborów aż tak mnie nie zaskoczył. Przeczuwałem, zwłaszcza na tych terenach... - stwierdza.
Pudelek życzy powrotu do zdrowia!