Wciąż nie milkną echa po skandalu wywołanym wymianą czułości między Justinem Timberlake'em a jego koleżanką z planu, Alishą Wainwright, do której doszło w restauracji w Nowym Orelanie. "Dyskretne" umizgi pary zostały uwiecznione na zdjęciach paparazzi, które w ciągu kilku godzin obiegły cały świat.
Lawinę spekulacji postanowił zdementować jego znajomy, który stwierdził w rozmowie z portalem Page Six, że piosenkarz z całą pewnością dochował wierności swojej żonie, Jessice Biel. Co ciekawe, obrońca celebryty nie skomentował faktu, że Justin "zapomniał" założyć tego dnia założyć obrączkę.
Mimo zapewnień troskliwego kumpla, że Timberlake nie dopuścił się zdrady, w czwartek na Instagramie 38-latka pojawiły się obszerny post z przeprosinami zawstydzonego muzyka, który publicznie przeprosił żonę za swoje naganne zachowanie.
"Do niczego nie doszło między mną a moją koleżanką z planu. Tamtej nocy za dużo wypiłem. Ubolewam nad moim zachowaniem. To nie jest przykład, jaki chciałbym dać mojemu synowi. Przepraszam moją wspaniałą żonę i rodzinę za postawienie ich w tej niezręcznej sytuacji. Jestem skupiony na byciu najlepszym mężem i ojcem, jakim tylko mogę być" - napisał na Instagramie.
Okazuje się, że według informatorów serwisu Daily Mail, żona piosenkarza miała zmusić go do publicznego wyrażenia skruchy po tym, jak dał się sfotografować w dwuznacznej sytuacji z Wainwright. Ponoć aktorka próbuje robić dobrą minę do złej gry, jednak w głębi duszy jest wstrząśnięta występkiem męża.
"Jessica "zachęciła" Justina do wrzucenia na Instagram oświadczenia, bo czuła się zażenowana jego zachowaniem i chciała, żeby wziął na siebie odpowiedzialność. Jest bardzo zła i upokorzona" - twierdzi źródło serwisu.