Jessica Mercedes w ostatnich tygodniach usilnie promowała na Instagramie nową linię autorskiej marki odzieżowej Veclaim. Blogerka przekonywała, że t-shirty i dresy, które sprzedaje, są wykonywane w Polsce ze świetnej jakości materiałów. Ciuchy Jess na swoich profilach ochoczo reklamowały koleżanki celebrytki, a Mercedes zrealizowała profesjonalną sesję zdjęciową, a nawet spot wizerunkowy inspirowany nową linią ubrań.
Gdy wydawało się, że przedsiębiorcza influencerka stoi na czele świetnie rokującej marki modowej, klienci zaczęli okazywać zaniepokojenie jakością ubrań Veclaim. Jedna z instagramerek dokonała zaskakującego odkrycia. Pokazała, że koszulka, którą zamówiła, ma dwie metki. Jedną Veclaim, a drugą popularnej, taniej marki Fruit of the loom, która sprzedaje koszulki za kilka lub kilkanaście złotych! Wygląda więc na to, że szwaczki zapomniały pozbyć się starej metki i doszyć nową, by Jess mogła sprzedać "swój" produkt za 200 złotych.
Firma Veclaim udzieliła zniesmaczonej klientce odpowiedzi na Instagramie:
Z firmą globalną Fruit of the loom pracujemy od wielu miesięcy. Są siecią dystrybucyjną basic'owej linii Veclaim. Dostarczają nam najwyższej jakości bawełniane produkty w stylu lat 90', które następnie w Polskich manufakturach przechodzą tzw. vintage renewal, czyli kolorowanie, spieranie, haft, nadruki, pranie, laserowe cięcie.
Użycie zagranicznej terminologii nie załagodziło sytuacji... Szczególnie, że Jessica wielokrotnie podkreślała, że wspierając Veclaim, klienci wspierają polską markę, a produkty od początku powstają w polskich szwalniach.
Profil Jess i Veclaim został zalany dziesiątkami komentarzy rozczarowanych klientów, które blogerka systematycznie usuwa. Zablokowała też całkowicie możliwość komentowania swojego najnowszego postu na Instagramie.
Sprawę skomentował też znany krytyk mody Michał Zaczyński, który przyznał, że w obliczu tak "potężnego kryzysu" i utraty wiarygodności, jedynym rozwiązaniem wydaje się zlikwidowanie marki.
Sama Mercedes niejednokrotnie zapewniała, że jej produkty nie mogą być tańsze, gdyż szyte są właśnie w Polsce.
Super nam idzie ten biznes, a żeby zrobić coś tańszego, musiałabym jednak szyć w Chinach, z najtańszych materiałów i być na poziomie sieciówkowym. Nie chciałabym sygnować swoim nazwiskiem czegoś, co się rozpadnie po jednym praniu, coś co jest niezdrowe i nieprzyjemne dla skóry. Dlatego stawiamy na naturalne tkaniny, szyjemy w Polsce, a to wszystko kosztuje - zapewniała w wywiadzie dla Kozaczka. Ale wprowadzam teraz tańsze produkty do oferty, to będą T-shirty. One są w stu procentach szyte w Polsce, z organicznej bawełny, będą z formą personalizacji, związanej z astrologią, spójne z moją marką. Mam nadzieję, że to będzie produkt już dla każdego i na co dzień.
Myślicie, że Jessica zdoła się z tego wyplątać?