Dwa lata temu światem influencerów wstrząsnęła tzw. afera metkowa z Jessiką Mercedes w roli głównej. Niezadowolone fanki blogerki zaczęły masowo udostępniać relacje, na których pokazywały, że koszulki, które zamawiały w sklepie Jess, mają dwie metki. Jedną z logo Veclaim, a drugą z popularnej, dużo tańszej marki Fruit of the Loom, która sprzedaje koszulki za kilka lub kilkanaście złotych. Przypomnijmy, że wówczas produkty oferowane przez celebrytkę kosztowały ponad 200 złotych za sztukę.
Sprawę zaczęły głośno komentować inne blogerki, a zdenerwowana Jessica rozpoczęła wycieczki po swoich szwalniach, by udowodnić obserwatorom, że wszystkie produkty jej marki powstają w Polsce. Po dwóch latach temat "afery metkowej" nadal przewija się w komentarzach pod naszymi artykułami lub zdjęciami Jess na Instagramie.
Jak dziś Mercedes wspomina swoją największą wpadkę? Zapytaliśmy ją o to przy okazji niedawnego eventu, na którym gościła. Jak się jednak okazało, Jessica nie jest zbyt chętna do opowiadania o tamtym okresie swojego życia...
Wolę do tego nie wracać. Wszystko, co mogliśmy, to naprawiliśmy. Ruszyliśmy do przodu.
Jess dodała też, że produkty jej marki po całej aferze zaczęły nawet dużo lepiej się sprzedawać:
Były nowe kolekcje i super się sprzedawały. Byłam w szoku, bo lepiej nam szło sprzedażowo, kiedy poprawiliśmy te wszystkie produkcje, niż kiedyś. Zawsze coś jest po coś, żeby się uczyć, dowiadywać. Veclaim radzi sobie bardzo dobrze, mamy swój butik - mówi.
Wybaczyliście już Jess "aferę metkową"?