Jessica Mercedes należy do "pierwszej generacji" rodzimych szafiarek, czyli internetowych celebrytek, które w okolicach 2012 roku zrozumiały, że na pisaniu o ciuchach i kosmetykach można nieźle zarobić. Początki branży "szafiarskiej" były egzotyczne: często wystarczyło być dość oryginalnym, by dostać się przed kamery i powiedzieć kilka "niezapomnianych" zdań...
Przypomnijmy: "Mam płaszcz z włosów lalek Barbie!"
Jak zasady tej gry przyswoiła sobie ambitna Jessica? Okazuje się, że na samym początku kariery postanowiła wypróbować sprawdzony od dekad sposób i po prostu... wylansować się na plecach sławniejszych od niej.
Byłam przypałowcem, który przekraczał gdzieś granice. Podchodziłam do wszystkich w pierwszym rzędzie na Fashion Weeku w Łodzi i rozdawałam wizytówki. Miałam bloga, którego nikt nie czytał. Podchodziłam do Mikołaja Komara, Roberta Kupisza, Gosi Baczyńskiej i Borysa Szyca. Mówiłam: "Dzień dobry, jestem Jessica Mercedes, jestem nowa w świecie warszawskim, chciałabym was poznać. Jestem z rodziny gastro i nie miałam nic wspólnego z show biznesem" - wspomina Jessica w rozmowie z nami.
Łukasz Jakóbiak mógłby być dumny? W końcu sam wywiesił swoje CV na płocie, oby tylko ktoś go zatrudnił...