Od prawie dwóch tygodni nie milkną echa skandalu z udziałem Jessiki Mercedes. Okazało się wówczas, że promująca swoją markę odzieżową jako "luksusową" szafiarka nie była do końca szczera ze swoimi klientami. Jedna ze stylistek ujawniła, że t-shirty z metką Veclaim mimo wcześniejszych zapewnień 26-latki tak naprawdę zostały wyprodukowane przez popularną i tanią markę Fruit of the Loom.
Te doniesienia wywołały istną burzę zarówno w celebryckim świecie, jak i prywatnym życiu Jess. Po kilku dniach nieobecności w sieci niezłomna blogerka postanowiła odezwać się do fanów, prezentując im szereg smutnych min, i ze łzami w oczach przepraszając za popełnione błędy. Choć początkowo skruszona Kirschner próbowała ratować nadszarpnięty wizerunek, nawet powątpiewając w swoje umiejętności biznesowe, szybko zapowiedziała, że jednak nie zamierza rezygnować z "produkowania" odzieży. Aby przekonać o swoich dobrych zamiarach, Jemerced wybrała się nawet po raz pierwszy do jednej ze szwalni, w której powstają jej "projekty". Przy okazji w obszernym InstaStories podkreśliła, że w obecnej sytuacji nie myśli o sobie, a przede wszystkim o ludziach, którzy dla niej pracują.
Zobacz też: Dobroduszna Jessica Mercedes deklaruje: "Muszę najpierw zadbać o ludzi działających w Veclaim, NIE O SIEBIE"
W czwartek szafiarka nieoczekiwanie poinformowała swoich obserwatorów, że odtąd jej instagramowy profil będzie prywatny.
Cześć wszystkim… Już nie wszystkim. Zamknęłam pierwszy raz w życiu profil - zaczyna Jess, by następnie wytłumaczyć, że jej decyzja spowodowana jest przede wszystkim komfortem jej followersów:
Dlaczego? Bo chciałabym, żebyście byli tu tylko wy, moi obserwatorzy i ewentualnie klienci Veclaim. Nie przyjmuje tutaj nowych osób. Chciałabym, żebyście mogli się swobodnie wypowiadać i do mnie pisać, co czujecie - zapewnia dobroduszna Jessica i dodaje:
Dzisiejszy dzień chcę poświęcić na rozmowy z wami, szczególnie w wiadomościach prywatnych. Proszę, piszcie do mnie. Chcę wiedzieć, co wy uważacie, a nie ludzie, którzy nie obserwowali mojego profilu, nie trzymali mojej rzeczy w ręku… Bardziej chodzi mi o to, że ktoś się pojawia znikąd, coś pisze i znika… - tłumaczy.
Myślicie, że fanki Jess docenią ten gest?