Jessica Simpson jest jedną z tych gwiazd, które dzięki niebywałej żyłce do interesów dorobiły się gigantycznych fortun. Amerykanka od lat spełnia się w kilku dziedzinach show biznesu na raz, a jej wartość rynkowa wyceniona jest dziś na okrągły miliard (!) dolarów.
Nie da się ukryć, że na przestrzeni lat o znanej blondynce pisało się często w kontekście wahań wagi. Niedługo przed porodem borykająca się z efektem jojo 39-latka osiągnęła wagę 109 kilogramów, żeby po kilku miesiącach zrzucić aż 45 kilo.
Okazuje się, że tendencja do tycia nie była jedynym problemem ambitnej celebrytki. W swojej książce "Open Book", która niebawem będzie miała swoją premierę, amerykańska businesswoman wyjawiła, że przez cale życie borykała się z uzależnieniem od leków i alkoholu, które w rezultacie doprowadziły do pobytu na odwyku.
"Powoli zabijałam się piciem i braniem leków" - wyjawiła.
Celebrytka przyznała, że w 2017 roku "sięgnęła dna", dlatego ostatkiem sił zdecydowała się na terapię na oddziale zamkniętym.
"Rzucenie było najłatwiejszą częścią" - wyznała. "Byłam zła na tą butelkę. Na to, że przez nią byłam taka z siebie zadowolona i przy tym otępiała."
Simpson twierdzi, że jej uzależnienie od narkotyków i alkoholu było częściowo spowodowane traumą związaną z wykorzystywaniem seksualnym w dzieciństwie, które rozpoczęło się, gdy miała 6 lat.
"Dzieliłam łóżko z córką przyjaciela rodziny. Wszystko zaczęło się od łaskotania mnie po plecach, a następnie do rzeczy, które były wyjątkowo nieprzyjemne. Przez sześć lat byłam wykorzystywana przez tę dziewczynę podczas wizyt naszej rodziny" - wyjaśniła.
W końcu Jessica zdobyła się na odwagę i opowiedziała rodzicom, co działo się podczas wizyt u znajomych.
"Byłam ofiarą, ale jakoś to do mnie nie dotarło. Pamiętam, że jak im to powiedziałam, matka walnęła ojca w ramię i krzyknęła: "Mówiłam ci, że coś się dzieje". Od tej pory nigdy nie zostaliśmy tam więcej na noc, ale też nigdy później nie poruszyliśmy tego tematu".
Celebrytka przyznaje, że jej uzależnienie nasiliło się na początku jej kariery, gdy wymagający producenci kazali jej zrzucić "nadprogramowe kilogramy".
"W młodym wieku przeszłam na surową dietę i zaczęłam brać pigułki dietetyczne, co robiłam przez następne dwadzieścia lat. Kiedy w końcu powiedziałam na głos, że potrzebuję pomocy, to było tak, jakbym była małą dziewczynką, która zrozumiała, co musi zrobić" - powiedziała. "Znalazłem swoją drogę. Musiałam podążać przed siebie bez strachu."