Delikatny kompromis aborcyjny, ustalony w 1993 roku, legł właśnie w gruzach. Na wniosek grupy posłów PiS Trybunał Konstytucyjny zajmował się ostatnio sprawdzaniem, czy umożliwianie Polkom przerwania ciąży ze względu na ciężkie wady płodu jest zgodne z ustawą zasadniczą. Przypomnijmy, że pozostałe dwa przypadki, w których w naszym kraju nadal można dokonać aborcji, to gdy ciąża powstała w wyniku czynu zabronionego, albo gdy stanowi zagrożenie dla życia i zdrowia ciężarnej kobiety.
Zarówno Sejm jak i Prokurator Generalny/Minister Sprawiedliwości Zbigniew Ziobro wnioskowali, aby zaskarżone przepisy uznać za niezgodne z konstytucją. Ostatecznie Trybunał Konstytucyjny przychylił się w czwartek do ich wniosku.
Pod przewodnictwem kontrowersyjnej prezes Julii Przyłębskiej Trybunał ogłosił w czwartek, że aborcję ze względu na ciężkie i nieodwracalne upośledzenia płodu albo nieuleczalną choroby zagrażającą jego życiu uznaje się za niezgodną z polską konstytucją.
Przed budynkiem Trybunału zgromadzili się zarówno zwolennicy jak i przeciwnicy zaostrzenia zakazu aborcyjnego. Wśród nich pojawiła się Kaja Godek. Naczelna orędowniczka odebrania Polkom prawa do decydowania o własnym ciele nie miała na twarzy maseczki, fotoreporterzy mogli więc bez problemu uwiecznić malujący się na jej twarzy szeroki uśmiech.
Przypomnijmy: Anna Nowak-Ibisz MASAKRUJE Kaję Godek: "Może sobie zrobić porządek pod WŁASNYMI MAJTKAMI, ale nie pod naszymi!"
Zdaniem Rzecznika Praw Obywatelskich, Adama Bodnara, decyzja Trybunału Konstytucyjnego powinna być poprzedzona "rzetelną, publiczną debatą", podczas której wszystkie strony mogłyby przedstawić swoje racje. Tak się jednak niestety nie stało.
Czy Polskę czeka teraz kolejna fala protestów?