W 2009 roku zakończono emisję serialu Święta wojna opowiadającego perypetię śląskiego małżeństwa i ich przyjaciół. Główne role Andzi i Bercika zagrali Joanna Bartel i Krzysztof Hanke, a Zbigniew Buczkowski był Zbyszkiem, kolegą z wojska krewkiego Ślązaka. Od tamtej pory najdłużej w mediach udało się utrzymać właśnie Buczkowskiemu, głównie dzięki oryginalnym zwierzeniom: Sekretne wyznanie Zbigniewa Buczkowskiego: "Uratowałem Jacqueline Kennedy na polu kartofli"
Joanna Bartel i Krzysztof Hanke skupili się raczej na karierze kabaretowej i wyjazdach po kraju. Niestety, w trakcie pandemii zostali uziemieni. Co ciekawe,target="_blank"> Andzia ze Świętej wojny, rodowita Ślązaczka, osiadła ostatecznie na... wyspie Wolin. Odezwał się do niej portal Świat Gwiazd, by zapytać, jak obecnie mija jej życie. Aktorka oddaje się robótkom ręcznym, a na Wolinie mieszka sama, bo nigdy nie wyszła za mąż.
Czasem zakładam maskę i jadę do sklepu do Wolina albo do Międzyzdrojów - mówi Joanna Bartel. Oglądam filmy, maluję i szyję sukienki. Mam tutaj dużo materiałów, takich rzeczy z second-handów, które można ciąć. Właściwie ciągle brakuje mi czasu, bo cały czas coś robię.
Podobno niedawno odwiedził ją Hanke z bratem. To właśnie serialowy mąż miał ją namówić do wybudowania się na Wolinie. Decyzja okazała się słuszna, bo okolice, w których mieszka Joanna Bartel, są niezwykle malownicze.
Niedawno był u mnie Bercik z bratem, więc przed ich wizytą cały dzień stałam w kuchni - opowiada aktorka. Siedzieliśmy do później nocy. Było o czym rozmawiać, bo bardzo dawno się nie widzieliśmy. Bercik mi powiedział: "Asia, ty sobie tu stworzyłaś raj na ziemi". I to się zgadza.
Siedzę sobie tu i jest mi po prostu świetnie. Bardzo zżyłam się tu z ludźmi - opisuje Bartel. Mam wspaniałych sąsiadów. Okolica też jest przepiękna. Mój dom stoi sam w środku lasu. Mam widok na jezioro, na którym za chwilę zakwitną nenufary i grążele. Do morza mam 3 km. Przychodzą koty, latem jest pełno świerszczy, teraz przylatują żurawie. Dziki niestety też są. Ja po prostu jestem pośrodku natury. Czuję się tu bezpiecznie.
Niestety, pandemia koronawirusa niejako przymusowo uziemiła aktorkę na Wolinie. Joanna Bartel bardzo chciałaby wrócić do grania, ale na razie jest to niemożliwe. Ostatnią rzeczą, w jaką się zaangażowała zawodowo, był dokument o powstaniach śląskich. Mimo że nowe projekty oznaczałyby tymczasowy wyjazd z samotni na Wolinie, artystka bardzo ich potrzebuje.
Będę musiała wracać. Mam nadzieję, że od września w końcu zacznie się praca, bo minął już rok, odkąd jej nie mam. Od zeszłego roku zagrałam w filmie, musicalu dokumentalnym o powstaniach śląskich, który jeszcze nie został wyemitowany, ponieważ nie było takiej możliwości. Oprócz tego latem miałam jedno spotkanie z publicznością, jak sytuacja z COVID-em nie była taka zła. Ale to wszystko – mówi portalowi Świat Gwiazd.
Nie mogę mieć planów, bo nie jestem zależna od siebie, tylko od ludzi, którzy mnie angażują. Na razie odbyłam wstępną rozmowę na temat występu 28 sierpnia w Gdyni, ale też jeszcze nie wiemy, czy to dojdzie do skutku. W maju miałam prowadzić dużą imprezę w Domu Muzyki i Tańca w Zabrzu, ale ze względów sanitarnych została odwołana. Jestem zależna od telefonu – smuci się.
Chcielibyście kiedyś jeszcze zobaczyć ją na ekranie?